Partner merytoryczny: Eleven Sports

Skandal, znowu nas oszukali. Prezes federacji nie gryzie się w język

Polacy pominięci w nominacjach do Grand Prix 2025. Żaden z naszych zawodników nie dostał dzikiej karty. FIM oraz promotor cyklu zapomnieli o medalistach Macieju Janowskim i Patryku Dudku, w zamian obdarowali słabeuszy z Czech i Niemiec. – Jestem oszołomiony, zażenowany i bliski nazwania tego skandalem. Mam nadzieję, że będzie z tego awantura – mówi nam prezes PZM Michał Sikora.

Michał Sikora, prezes PZM.
Michał Sikora, prezes PZM./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński

 FIM oraz promotor cyklu Grand Prix rozdali dzikie karty na 2025. Dostali je Mikkel Michelsen, Jason Doyle, Jan Kvech, Kai Huckenbeck. W gronie obdarowanych nie znalazł się żaden Polak, choć jesteśmy organizatorem trzech rund, a polska PGE Ekstraliga właściwie utrzymuje światowy żużel. Za zarobione u nas pieniądze zagraniczne gwiazdy ścigają się w Grand Prix. Tam kasa jest większa niż 2, 3 lata temu, ale gdyby zawodnicy bazowali wyłącznie na tym, to dopłacaliby do interesu.

Mocne słowa prezesa polskiego związku

- Dlatego jestem oszołomiony, zażenowany i bliski nazwania tego skandalem - mówi nam prezes PZM Michał Sikora. - Mogę zrozumieć geograficzny klucz, ale jak to jest, że mamy czterech Australijczyków i żadnego Grand Prix w tym kraju, a z drugiej strony mamy trzy rundy u nas i tylko dwóch naszych żużlowców. Ostatnio byliśmy tak słabo reprezentowani po rezygnacji Golloba, gdy zostali Hampel z Kasprzakiem. Dlatego nie będzie przesadą, jak powiem, że czuję się oszukany.

W GP 2025 będą się ścigać Bartosz Zmarzlik i Dominik Kubera. Pierwszy został mistrzem, drugi wywalczył awans z GP Challenge. Mimo ogromnych zasług polski żużel nie dostał niczego za darmo. - Jasne, że może cztery dzikie karty do podziału, to nie za dużo. Z drugiej strony to, że jest runda w Niemczech i Czecha nie oznacza, że musi być stały uczestnik z tego kraju. Może wystarczyłaby jednorazowa dzika karta - zastanawia się Sikora.

Strasbourg – Lens 2-2. SKRÓT. WIDEO (Eleven Sports)/Eleven Sports/Eleven Sports

Dyskusja o Łagucie zamiast karty dla Janowskiego czy Dudka

- Janowski z Dudkiem pokazywali się w tym roku z niezłej strony w Grand Prix. Pierwszy wskoczył jako rezerwowy za kontuzjowanego Woffindena i zrobił więcej punktów niż Kvech jadąc tylko w połowie rund. Dudek był widoczny, jadąc z jednorazowymi dzikimi kartami. Obaj nasi błysnęli w finale IMP, gdzie byli lepsi od Zmarzlika. Nominacji jednak nie dostali - dziwi się prezes PZM.

Prezesa zapytaliśmy o krążące plotki, jakoby FIM z Discovery chciały, by PZM przyznał dziką kartę Rosjaninowi Artiomowi Łagucie. - Dochodziły do mnie taki plotki, ale propozycji nie było. Gdzieś, ktoś, coś mówił między wierszami, ale nigdy wprost i formalnie. Tego tematu nie było na stole, więc nie ma o czym dyskutować - komentuje Sikora.

PZM nie da zielonego światła Rosjaninowi z polskim paszportem

- A gdyby nawet temat Łaguty był, to ja nie widzę możliwości, żeby on startował jako Polak i zabierał miejsce naszym zawodnikom. Jako bezpaństwowiec, to tu zawsze można dyskutować - przyznaje działacz. 

A już poza wszystkim, to prezes Sikora ma nadzieję, że decyzja komisji żużlowej FIM i Discovery wywoła burzę w Polsce, która finalnie wyjdzie na dobre. - Prezesi klubów, które organizują Grand Prix, też są oburzeni. Myślę, że poczynimy jakieś ruchy dyplomatyczne, że nadamy tej sprawie rozgłos - kończy prezes Sikora. 

Michał Sikora i Bartosz Zmarzlik na podium GP 2024./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Michał Sikora, prezes PZM./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Michał Sikora z reprezentacją Polski po finale DME 2024./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem