Kariera Vaclava Milika w ostatnich latach to same wzloty i upadki. Jeszcze kilka lat temu Czech potrafił regularnie punktować w PGE Ekstralidze i wraz z Betard Spartą zdobywał medale drużynowych mistrzostw kraju. Dobra passa skończyła się w sezonie 2020, kiedy to klub ze stolicy Dolnego Śląska podziękował zawodnikowi, a ten dołączył do skazywanego na pożarcie beniaminka z Rybnika. ROW zgodnie z oczekiwaniami spadł wówczas z ligi, co w połączeniu z kiepskimi wynikami Milika spowodowało jego rozbrat z najwyższą klasą rozgrywkową. Ba, drużynę znalazł on dopiero w trakcie kolejnego sezonu, bo w kwietniu 2021. Co warto zaznaczyć nie byle jaką drużynę, bo doświadczonemu żużlowcowi po przejściach postanowili zaufać w Krośnie. Teraz można śmiało powiedzieć, iż obie strony trafiły w dziesiątkę. Na dzień dobry Cellfast Wilki z Czechem w składzie sensacyjnie zameldowały się w finale eWinner 1. Ligi, a kilka tygodni temu klub zarządzany przez Grzegorza Leśniaka poszedł za ciosem i po zaledwie paru latach istnienia awansował do PGE Ekstraligi. O ile wśród kibiców zapanowała euforia, o tyle wśród zawodników po krótkiej celebracji rozpoczęło się nerwowe wyczekiwanie na werdykt działaczy. Trzeba było się przecież wzmocnić, a co się dzieje jeżeli zostawi się pierwszoligowy skład po awansie, doskonale pokazała w tym roku Arged Malesa. I tak oto zrezygnowano między innymi z Mateusza Szczepaniaka. Ponadto w kadrze nie znajdziemy też Tobiasza Musielaka. Także i Vaclav Milik długo drżał o swój los, lecz ostatecznie otrzymał od prezesa Leśniaka upragnioną szansę powrotu do elity. Vaclav Milik znów został ojcem. To może dać mu kopa Czech chce wykorzystać ją w stu procentach, ponieważ wie, że jeśli zawiedzie, drugiej takiej okazji już nie otrzyma. Efekt? Właśnie zapowiedział totalną rewolucję. - Ja praktycznie od rozpoczęcia przygody we Wrocławiu wszystko robię na profesjonalnym poziomie i zawsze byłem dobrze przygotowany do ścigania, zarówno pod względem fizycznym, jak i sprzętowym. Tak też zamierzam zrobić i tym razem. Nowy sezon to nowe motocykle. Złożę nawet o jeden więcej niż miałem w tym roku - oznajmił zawodnik w materiale wideo nagranym przez PGE Ekstraligę. Vaclav Milik ponadto nie może narzekać na brak motywacji. Na początku listopada na świat przyszedł jego drugi syn, a co z człowiekiem potrafi zrobić powiększenie się rodziny, widzimy chociażby po obecnej postawie Bartosza Zmarzlika. Kibice kilkanaście miesięcy temu martwili się o naszego mistrza, jednak ten pokazał, że to nie ciężar, ale dodatkowa motywacja do działania i w tym roku nie dał przeciwnikom żadnych szans w cyklu Grand Prix. Fani ze szczęścia Czecha cieszą się podwójnie. W Krośnie pokochali go za to, co już zrobił dla klubu. Oczywiście to jeszcze nie koniec, bowiem najważniejsza historia napisze się w sezonie 2023. Sezonie szczególnym dla całego miasta i okolic. - Przesłodkie chłopaczki - zachwycają się teraz kibice na Instagramie, widząc świeżutkie zdjęcia, lecz niebawem przeniosą się na trybuny, by dopingować jednego ze swoich ulubieńców. Czytaj także: Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata