W minionym sezonie Maksym Drabik zanotował prawdziwy zjazd. Finisz sezonu to już była prawdziwa katastrofa. Krono-Plast Włókniarz Częstochowa, choć miał porozumienie z Drabikiem, zakontraktował Piotra Pawlickiego. Włókniarz stracił wiarę w Drabika, kiedy działacze policzyli, że ten w ostatnich 6 meczach zdobył 22 punkty. Znany adwokat ostrzega, klub Zmarzlika tonie. "To hucpa. Czy na pewno chodzi o 10 baniek?" Maksym Drabik właśnie posłuchał jednej z rad ojca Drabik jeszcze rozwiązuje wstępne porozumienie z Włókniarzem, ale już wiadomo, że w sezonie 2025 będzie jeździł dla INNPRO ROW-u Rybnik. I wszystko wskazuje na to, że bardzo poważnie podchodzi do nowego wyzwania. I nawet jeśli Maksym ani myśli współpracować z tatą Sławomirem, legendą Włókniarza, to właśnie posłuchał jednej z jego rad. Drabik senior kilka tygodni temu stwierdził, że syn walkę o powrót do formy powinien rozpocząć od powrotu do jednego z dwóch czołowych tunerów: Ryszarda Kowalskiego lub Ashleya Hollowaya. Drabik wrócił do stajni tunera mistrzów świata Drabik kiedyś miał silniki obu panów, ale potem przewrócił warsztat do góry nogami. Słabe wyniki zaczął tłumaczyć sprzętem i skakał z kwiatka na kwiatek aż doszedł do jednostek napędowym Luigiego Baratha, który w tunerskim światku nie jest jakąś znaczącą postacią. W każdym razie silnikowi kołowrotek sprawił, że Drabik przestał być nawet przeciętnym zawodnikiem. I to pomimo tego, że możliwości ma ogromne. Jego ojciec mówi wprost, że chłopak, jakby poważnie podszedł do żużla, to mógłby zostać mistrzem świata. W każdym razie Drabik starania powrotu na top rozpoczął od ponownego nawiązania relacji z Kowalskim. Ostatni rok był dla polskiego tunera trudny, ale finalnie jego zawodnicy zdobyli tytuły mistrza świata seniorów (Bartosz Zmarzlik) i juniorów (Wiktor Przyjemski). A Zmarzlik na Gali PGE Ekstraligi powiedział coś, co mogłoby świadczyć o pełnym wsparciu dla Kowalskiego. Za pierwszym razem pomógł mu Gołota Drabik pierwszy raz do warsztatu Kowalskiego trafił za sprawą Andrzeja Gołoty. Nasz inżynier był kiedyś wielkim fanem pięściarza, więc kiedy odwiedzili go Marcin Najman ze Sławomirem Drabikiem, a ten pierwszy powiedział: zrób silnik dla Maksyma, a Gołota przyjedzie po odbiór, to Kowalskiemu od razu się oczy zaświeciły. Maksym, mając Kowalskiego, a potem także Hollowaya, szybko zaczął się piąć na szczyt. Został mistrzem świata juniorów, był topowym zawodnikiem PGE Ekstraligi, najlepszym jej juniorem. Wszystko zaczęło się psuć w sezonie 2019, kiedy złamał procedurę antydopingową (wcześniej wyrzucił z teamu ojca) do czego sam się przyznał. W 2020 jeździł, ale cały czas wisiało nad nim widmo zawieszenia. Nie wytrzymał do końca roku, a w 2021 przyszło mu odpokutować za przewinienie z 2019. Po powrocie jechał już dla Motoru Lublin, a ostatnie dwa lata spędził w Częstochowie. Minione rozgrywki kończył bez formy, sprzętu i mechaników. Teraz ma sprzęt i mechaników, a zimą chce poszukać utraconej formy. Mówi się, że złapał dobry kontakt z prezesem INNPRO ROW-u Rybnik Krzysztofem Mrozkiem. Jeśli to się nie zmieni, to naprawdę może zaskoczyć.