Na trybunach Bergring Arena nie pojawiło się tak wielu kibiców jak w latach poprzednich. Prawdopodobnie wybrali oni oglądanie finału Ligi Mistrzów przy wieczornym grillu, ponieważ zawody żużlowe kolidowały z piłkarskim świętem. Najważniejsza faza imprezy zaczynała się wraz z pierwszym gwizdkiem w Stambule. Tradycyjnie do Teterow przybyło mnóstwo fanów w biało-czerwonych szalikach. O ile nie zawiódł ich Bartosz Zmarzlik, który w pięknym stylu zameldował się w półfinale, o tyle Maciej Janowski oraz Patryk Dudek znów obeszli się smakiem. Blisko awansu do czołowej ósemki był co prawda żużlowiec For Nature Solutions Apatora, ale w końcówce rundy zasadniczej zabrakło mu zimnej krwi. Nasz trzykrotny mistrz świata w Niemczech rozkręcał się z biegu na bieg. W dwóch pierwszych seriach zawodnik Platinum Motoru oglądał plecy rywali, jednak kiedy przyszło co do czego, absolutnie nikt nie miał do niego podjazdu. Półfinał? Pewne zwycięstwo. Finał? Wygrany start i dowiezienie prowadzenia do mety. Dzięki triumfowi w Teterow Bartosz Zmarzlik umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej i nad drugim Jackiem Holderem ma już dwanaście "oczek" przewagi. Pomimo imponującego występu, nie on był głównym bohaterem sobotnich zmagań. Część show skradł mu Kim Nilsson. Szwed debiutujący w tym roku w cyklu Grand Prix totalnie zaskoczył ekspertów oraz kibiców. Po trzech fatalnych rundach, nikt nie spodziewał się tego, że reprezentant Trans MF Landshut Devils 10 czerwca znajdzie się w gronie czterech najlepszych zawodników turnieju. Do pełni szczęścia zabrakło tylko miejsca na podium. Nilsson do końca miał zresztą nadzieje na wyprzedzenie Jacka Holdera, lecz ostatecznie nie udała mu się ta sztuka. - Jestem niesamowicie zadowolony z tego wyniku. Nic wcześniej nie wiedziałem o tym torze. Widziałem co prawda zawody z zeszłego roku, ale wtedy tor wyglądał zupełnie inaczej. Tym bardziej cieszę się z końcowego rezultatu - oznajmił 33-latek w rozmowie z Eurosportem. Kolejny turniej odbędzie się za niecałe dwa tygodnie w Gorzowie. Na stadion imienia Edwarda Jancarza w roli wielkiego faworyta przyjedzie oczywiście Bartosz Zmarzlik. Oby w Polsce panowała zdecydowanie lepsza atmosfera niż wczoraj u naszych zachodnich sąsiadów.