Senator negocjował z Gazpromem. Chcieli by gigant został sponsorem klubu
Choć dziś, w obliczu wojny w Ukrainie, wydaje się to całkowicie niestosowne, to jeszcze kilka lat temu firmy z Rosji były łakomym kąskiem dla tych, którzy liczyli na pozyskanie funduszy. Jednym z podmiotów mających nadzieję na współpracę był Falubaz Zielona Góra, który 12 lat temu próbował przekonać do współpracy Gazprom.

- To nie było tak, że oni byli zainteresowani nami, tylko my byliśmy zainteresowani nimi - wspomina z uśmiechem na ustach ówczesny prezes Falubazu, Robert Dowhan. - Kontakt z biurem w Berlinie nawiązałem przez współpracę z Turbiną Bałakowo. Szukaliśmy wtedy każdego sponsoringu i to, czy byłby on rosyjski, czy amerykański, czy czeski - to dla nas nie miało żadnego znaczenia - wspomina początek starań senator RP.
W całym procesie był jeszcze jeden istotny czynnik. - Chodziły nam wówczas po głowie zakusy i były prowadzone rozmowy z rosyjskimi zawodnikami. Chciałem ściągnąć do Polski Grigorija Łagutę, byłem u niego na Łotwie i rozmawiałem. Rozmawialiśmy też z Emilem Sajfutdinowem - wspomina Dowhan.
Gazprom nie zaczął sponsorować Falubazu
Do współpracy ostatecznie nie doszło, ale nie bynajmniej ze względu na brak środków potencjalnego sponsora. - Wiadomo, że Gazprom to jest gigant. Dla nich takie pieniądze, o których marzyliśmy, to, można powiedzieć, jak kropla w morzu. Niestety na jakichś mailach, rozmowach się skończyło. Dostaliśmy odpowiedź, że ok - sport jest fajny, tylko że w ogóle nie ma przełożenia na to, co oni robią i nie idzie to w świat - relacjonuje Robert Dowhan, ówczesny prezes Falubazu.
- Trzeba pamiętać, że to były inne czasy - wspomina senator i nie sposób odmówić mu racji. - Inna telewizja, inne zasięgi, słaby marketing Ekstraligi, więc wtedy pozyskać kogoś takiego, kto swoje odnośniki chce lokować przez globalny sport, to żużel wtedy nie pasował. To było 12 lat temu - pamięta pan, jak ten żużel wygląda, jak bardzo się zmienił? - pyta retorycznie Dowhan i chwali zmiany, do których doszło. - Dzisiaj jesteśmy na zupełnie innym poziomie - mamy inne zasięgi, inne możliwości, są przepiękne transmisje w telewizji - można oglądać żużel na całym świecie - zauważa senator.
Pomimo tego, że nie udało się doprowadzić do podpisania umowy, można odnieść wrażenie, że Dowhan jest całkiem dumny z tego, jak pracował wówczas Falubaz. Jednocześnie zauważa, że takie działania nie byłyby możliwe w obecnej sytuacji. - Wiem, że wtedy takie próby czyniliśmy i to nie była jedna próba, nie ma się czego wstydzić. Dziś na pewno nawet nie próbowalibyśmy żadnego kontaktu, bo klimat i to, co Rosja wyprawia, ku temu dziś nie służą - podsumował były prezes Falubazu Zielona Góra.