Grand Prix we Wrocławiu. Dla kogo dzika karta? W żużlu bardzo często jest tak, że dzika karta na poszczególne zawody przyznawana jest nierzadko miejscowym zawodnikom, aby przyciągnąć kibiców na trybuny. Nie tak dawno w Gorzowie z "dzikusem" jechał Szymon Woźniak, reprezentant miejscowej Stali. We Wrocławiu przed dwa lata z rzędu szansę otrzymał Gleb Czugunow posiadający polski paszport. Teraz na jego nominację wielkich szans nie ma. Przede wszystkim ze względów sportowych, bo w tym roku radzi sobie w lidze przeciętnie. W ostatnich tygodniach wyłoniła się jednak trójka bardzo mocnych kandydatów, z której najpewniej wybierać będzie trener reprezentacji Rafał Dobrucki. Chodzi o Jarosława Hampela, Janusza Kołodzieja i Dominika Kuberę. Zasadniczo każdy z nich zasłużył na nominację. Sportowo najbardziej Kołodziej, który jedzie sezon życia. Jest drugim najlepszym zawodnikiem PGE Ekstraligi, zajmuje drugie miejsce w cyklu Indywidualnych Mistrzostw Europy i czwarte w finałach Indywidualnych Mistrzostw Polski. Poza wszystkim na torze we Wrocławiu zawsze radzi sobie doskonale. Wybór Hampela też nikogo dziwić nie powinien, bo były wicemistrz świata również prezentuje się bardzo dobrze. Odzyskał świetną formę i jedzie najlepszy sezon od wielu lat. W jego przypadku taka nominacja byłaby swoistą nagrodą za sukcesy na arenie międzynarodowej i docenieniem zasłużonego zawodnika. Z kolei Kubera to opcja przyszłościowa, bo mówimy o żużlowcu, wokół którego pokładane są duże nadzieje. Już przed rokiem dostał dziką kartę w Lublinie i zaprezentował się z bardzo dobrej strony. On zatem również ma swoje argumenty. Poza wszystkim jako jedyny z tej trójki jest w tym roku oficjalnie członkiem reprezentacji. Trenera Rafała Dobruckiego czeka więc ciężki orzech do zgryzienia. Dodajmy, że na co dzień w cyklu Grand Prix ściga się czwórka Polaków - Bartosz Zmarzlik, Maciej Janowski, Patryk Dudek i Paweł Przedpełski. Pierwszy z nich jest aktualnie liderem klasyfikacji i głównym faworytem do mistrzowskiego tytułu.