Chodzi dokładnie o trzynasty wyścig i zdarzenie na drugim łuku pierwszego okrążenia. Jadący na trzecim miejscu Jepsen Jensen zaatakował drugiego Jamroga przy krawężniku. Wówczas postawiło motocykl żużlowca #OrzechowaOsada PSŻ-u Poznań, przez co zajechał drogę rywalowi, powodując to, że Polak spadł na koniec stawki. Arbiter Tomasz Fiałkowski nie przerwał wyścigu, tylko po jego zakończeniu upomniał Duńczyka. Żużel. Otoczenie Jakuba Jamroga jest w szoku. Menedżer komentuje Według regulaminu (art. 88. pkt. 1.) sędzia ma możliwość przerwać wyścig i wykluczyć zawodnika, który spowodował niebezpieczną sytuację na torze. Tym razem tylko upomniał Jepsena Jensena, mimo że Jamróg stracił punkty i pieniądze. Gdyby przywiózł do mety dwójkę z bonusem (płatny wynik za trzy), to zarobiłby kilkanaście tysięcy więcej. Zapytaliśmy menedżera żużlowca o pogląd całego teamu na sytuację z Poznania. Został zapytany o milionową ofertę. Tak odpowiedział Żużel. Sędziowie popełniają błąd? W pierwszej kolejce kontrowersji nie brakowało. - Mieliśmy trochę tych upadków i sędziowie mieli sporo pracy, ale żałuję, że arbitrzy nie decydują się na przerywanie biegów i wykluczanie zawodników za niebezpieczną jazdę. Później mamy przypadki, kiedy zawodnicy widzą, że sędziowie nie wykluczają i szukają kontaktu, a tak nie powinno być. O sytuacji z Poznania rozmawiałem z aktualnym i byłym sędzią. Jasno mi wytłumaczyli, że arbitrzy, jeśli nie ma upadku, to nie przerywają wyścigów. W całym sezonie są to sporadyczne przypadki. To jest tak jak w piłce nożnej bez VAR-u, sędzia ma zawsze rację - podkreślił Racibor.Przypomnijmy, że całe zdarzenie nie miało większego wpływu na wynik rywalizacji. INNPRO ROW tak i tak pokonał #OrzechowaOsada PSŻ Poznań 48:42. Kibice zrównali go z ziemią. Jest reakcja klubu