Mamy do czynienia z bardzo nietypową sytuacją. Po pierwsze decyduje ona o wyniku meczu, po drugie jest zapisana w regulaminie. Osobiście popieram osoby, które wspominają ten artykuł, który przyznaje zwycięstwo Unii Leszno. Jak najbardziej powinniśmy zweryfikować wynik spotkania. Działacze sami zrobili sobie problem Zmiana tego artykułu nastąpiła niedawno. Wcześniej było podobnie, ale jednak trochę inaczej. Zaliczano kolejność z mety, a "dodatkowy" punkt przyznawano co najwyżej temu, który został sfaulowany przez rywala i nie był w stanie ukończyć wyścigu. Ten przepis był bardzo dobry, nie rozumiem po co z nim kombinowano. Sami sobie narobili bałaganu! Sędzia przyzwyczaił się do starych zasad - do tego jeszcze zamącił trochę regulamin FIM, bo on twierdzi jeszcze co innego - i mamy kłopot. To też oryginalne. FIM swoje, my swoje. W innych dyscyplinach - koszykówce, siatkówce, piłce nożnej - przepisy są dostosowane do poszczególnych federacji. W żużlu trochę za dużą rolę odgrywają partykularne interesy. Nasz regulamin rozmiarami powoli zaczyna przypominać rozmiarami encyklopedię, a zamiast go spłaszczać, to my go jeszcze rozbudowujemy. W dawnych czasach wystarczała niebieska książeczka, malutka jak książęczka zdrowia. Wszystko w niej było. Żadnych problemów. Rozumiem, że żużel się zmienia. Sprzęt poszedł do przodu, jego waga i tym podobne musiały być wpisane do zasad. To jeszcze "kumam". Ale to powinny być konkretne przepisy, a nie masa odnośników tworzących labirynt, w którym a nuż komuś uda się coś odszukać! Artur Kuśmierz miał pecha Kuśmierz miał pecha. Znalazł się w złym miejscu o niewłaściwym czasie. Większa część sędziów postąpiłaby tak samo jak on, ale to na niego spada teraz cała krytyka. Poza tym, on chyba dopiero dziś będzie wysyłał sprawozdanie. Nie wiadomo co w nim napisał. Wiemy już jednak, że nie posędziuje w najbliższej kolejce. Wydaje mi się, że póki co zawieszą go na jeden mecz, ale to nie musi być koniec. Jeśli kolegium uzna wynik na korzyść Unii, to z panem sędzią może być różnie. Gdybyście zresztą zapytali mnie o moje prywatne odczucia dotyczące tego wyścigu, to odpowiedziałbym, że Pawlicki miał prawo tak wjechać. Woźniak troszeczkę szybciej chciał się na niego położyć. Tak przynajmniej mi się wydawało. Może wcale nie trzeba było wykluczać zawodnika Unii? Poza tym, nie wiemy czy Kołodziej widział sytuację z pierwszego łuku ostatniego okrążenia, ale na wejściu w drugi wiraż praktycznie stanął. Miał ogromną przewagę i nagle ją stracił. O tym nie mówi się praktycznie w ogóle. Być może to spory błąd!