Kuśmierz w dużym stopniu wpłynął na budowanie przewagi przez Abramczyk Polonię, bowiem dwa razy pomylił się w swoich decyzjach. Później Orzeł odrabiał straty, ale te były już zbyt duże. Goście stracili co najmniej kilka punktów na skutek błędnych werdyktów. Wściekły z tego powodu jest Witold Skrzydlewski. - Wypaczanie wyniku to mało przyjemna sprawa. Odstrasza się sponsorów, którzy widzą, że w ten sport nie jest warto inwestować. Trzeba umieć sobie spojrzeć w lustro. Sędzia Kuśmierz to lustro albo musiał odwrócić albo zamalować. Inaczej nie da się sobie powiedzieć: ja ten mecz poprowadziłem dobrze - komentuje.Zwróćmy uwagę na to, że to nie jest pierwszy w tym roku mecz prowadzony przez Kuśmierza, w którym jest on jego głównym bohaterem. Mało tego, sędzia ten myli się w zasadzie w każdym spotkaniu. Działacze powoli tracą do niego cierpliwość, bo wszystko ma swoje granice. - Po co są te oceny czy jakieś analizy pracy sędziego, skoro po tylu błędach i tak nie jest zawieszony? Przecież mamy XXI wiek, ma tyle możliwości sprawdzenia wszystkiego. Tyle ujęć, tyle kamer. Wystarczy tylko być profesjonalistą. Jak się nim nie jest, to może trzeba zacząć układać kwiatki? - pyta ironicznie. Polonia znów na tym zyskała Warto dostrzec dwie bardzo widoczne tendencje, które potwierdził niedzielny mecz. Polonia ma szczęście do błędnych decyzji sędziów podejmowanych na jej korzyść. Przypomnijmy, że w kluczowym momencie starcia bydgoszczan z Arged Malesą, czyli w 15. biegu, arbiter popełnił dwa błędy, nie wykluczając Tarasienki, a następnie wyrzucając Walaska. W poprzednim spotkaniu z Unią Tarnów dość kontrowersyjną czerwoną kartkę dostał także Rohan Tungate. Być może bez punktów zdobytych w tych potyczkach bydgoszczanie mieliby znacznie gorszą sytuację w tabeli. Abramczyk Polonia ma pecha do kontuzji, ale ogromne szczęście do sędziów, chciałoby się powiedzieć.Tego szczęścia nie mają łodzianie, na co swoją teorię ma Skrzydlewski. - Proszę prześledzić wszystkie nasze mecze, z wyjątkiem tego prowadzonego przez pana Fiałkowskiego. Były kontrowersje i błędy na naszą niekorzyść, co potwierdzali eksperci oraz pan Demski, szef sędziów. Powstała spółdzielnia, która obrała sobie za cel spuścić Orła do 2. Ligi Żużlowej. To nie jest możliwe, żeby ciągle popełniane były błędy przeciwko jednej drużynie. Gdyby to nasi jeździli tak agresywnie, jak rywale, to by dostawali czerwone kartki. Pozostaje nam wygrywać zdecydowanie i z góry zakładać, że przy wszystkich stykowych sytuacjach winny będzie zawodnik Orła - kończy. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź