Jeszcze w piątek wydawało się, że może być spory problem z rozegraniem gdańskiej odsłony SEC. Cały dzień nad morzem padał deszcz. Aura była paskudna. Pozytywne informacje napłynęły dopiero w sobotni poranek. Organizatorzy musieli jednak odwołać trening, który był zaplanowany kilka godzin przed zawodami. W międzyczasie w pocie czoła szykowano nawierzchnię do zawodów. Po raz kolejny dostaliśmy potwierdzenie na tezę, że najlepszy tor przygotowuje aura. Przeważnie w Gdańsku nie oglądaliśmy wielkich widowisk, a teraz dostaliśmy całkiem niezłą reklamę speedway na wysokim poziomie. Na mocno zmoczonym i trudnym torze szybko poległ Nicki Pedersen. Duński mistrz świata wygrał swój pierwszy wyścig, ale zaraz po nim wycofał się z zawodów. Zawodnik poinformował, że jego kolano po upadku podczas pierwszego turnieju w Bydgoszczy nie jest jeszcze w najlepszym stanie i woli nie ryzykować pogłębienia kontuzji. W takich warunkach jak ryba w wodzie czuł się obrońca tytułu Robert Lambert. Brytyjczyk w pierwszych dwóch turniejach zanotował olbrzymie straty i żeby liczyć się w walce o medale musiał w Gdańsku przeprowadzić solidną szarżę na czołówkę. Po piętach deptał mu Mikkel Michelsen, który wykorzystał znajomość gdańskiego owalu. W sezonie 2018 był zawodnikiem Zdunek Wybrzeża. Obaj żużlowcy już po rundzie zasadniczej zameldowali się w finale. Nie zawodzili faworyci, a to to nie była dobra informacja dla Piotra Pawlickiego. Lider klasyfikacji przejściowej po dwóch odsłonach SEC zawalił pierwszą część zawodów. Kapitan Fogo Unii Leszno może też podziękować sędziemu, że nie wyrzucił go z powtórki drugiego biegu za upadek po starciu z rodakiem - Patrykiem Dudkiem. Przed turniejem Pawlicki miał pięć punktów przewagi nad grupą pościgową, którą otwierał Michelsen. Z tyłu czaili się też Leon Madsen i właśnie Dudek. Inna sprawa, że turniej był niezwykle wyrównany. Praktycznie każdy poza prezentującymi najrówniejszą dyspozycję Michelsenem i Lambertem zaliczał wpadki. Po zakończeniu rundy zasadniczej stało się jasne, że turbulencje z początku odbiły się Pawlickiemu czkawką. Inna sprawa, że rzadko się zdarza, aby dziesięć punktów nie wystarczało do załapania się do wyścigu barażowego. A ten dorobek zgromadziło aż czterech zawodników i to jednak 27-latek musiał obejść się smakiem, przedwcześnie pakując pod prysznic. W race-offie odpadli obaj reprezentanci Polski pozostający w zawodach. Leon Madsen i Daniel Bewley wyrzucili przed finałową gonitwą z zawodów Patryka Dudka i Bartosza Smektałę. Sam finał okazał się godnym uwieńczeniem interesującego turnieju. W nim znakomity pojedynek stoczyły dwa duńskie dynamity - Michelsen i Madsen. Panowie nie szczędzili nam mijanek, zamykając sobie kilkukrotnie drogę przy płocie. Za ich plecami do mety dotarł Daniel Bewley, a baterie wyczerpały się najlepszemu po dwudziestu biegach - Lambertowi. Takie wyniki to najgorszy scenariusz dla Pawlickiego, który nadal jest liderem, ale z jego przewagi już nic nie zostało. Pozycje dzieli z Michelsenem, który tylko Gdańsku odrobił pięć punktów. Tuż za ich plecami czai się Madsen, a cień szansy na krążek SEC ma jeszcze czwarty na razie Patryk Dudek. Taki tłok w generalce zwiastuje turbo ekscytujące zawody w Rybniku za tydzie[KH1] ń. Tam posypią się iskry. 1. Mikkel Michelsen - 15 (3,1,2,3,3,3) 2. Leon Madsen - 13 (2,0,3,3,3,2) 3. Daniel Bewley - 11 (1,2,2,3,2,1) 4. Robert Lambert - 13 (3,3,3,3,1,0) 5. Patryk Dudek - 10 (w,3,3,1,3) 6. Bartosz Smektała - 10 (3,1,2,1,3) 7. Piotr Pawlicki - 10 (1,2,3,2,2) 8. Siergiej Łogaczow - 9 (2,1,2,2,2) 9. Andrzej Lebiediew - 7 (2,3,0,w,2) 10. Kai Huckenbeck - 6 (0,2,1,2,1) 11. Vaclav Milik - 5 (1,3,1,0,0) 12. Krystian Pieszczek - 5 (1,2,1,1,0) 13. Patrick Hansen - 4 (2,d,0,2,0) 14. Jacob Thorssell - 4 (0,1,1,1,1) 15. Nicki Pedersen - 3 (3,-,-,-,-) 16. Timo Lahti - 1 (0,0,0,0,1) 17. Alan Szczotka - 0 (0,0) 18. Piotr Gryszpiński - 0 (0,0)