Valkovic szerszej publiczności pokazał się podczas finału eliminacji do Grand Prix, który rozegrano w sierpniu na jego domowym torze w Żarnowicy. Słowak każdy bieg kończył kilkadziesiąt metrów z tyłu, nie mając ani przez moment szans na punkty. Oczywiście, nikt nie oczekiwał od niego, by walczył z Holderem, Przedpełskim, Dudkiem, Kołodziejem czy Lebiediewem. Ale już zawodnicy tacy jak Jan Kvech czy Adam Ellis powinni być w zasięgu żużlowca, który będzie startował w rozgrywkach U24 najlepszej ligi świata. Nawet z nimi jednak Valkovic nie podjął nawet walki. Spójrzmy na innych. Anders Rowe miał okazję do startów w 2. Lidze Żużlowej, ale nawet tam prezentował się kiepsko. Zaliczał pojedyncze lepsze występy. Choć to oczywiście jeszcze chłopak bardzo młody, to jednak na razie specjalnie nie rokuje. Podobnie jak Rozaliuk czy Salonen, którzy na arenie międzynarodowej niczego jeszcze nie pokazali. Są reprezentantami swoich krajów, bo po prostu nie ma innych zawodników. Są tani, więc będą jeździć Jako że utworzenie zespołu U24 jest wymogiem klubów ekstraligowych na 2022, wiele ośrodków dorzuciło do swoich młodzieżowców po prostu innych chętnych, niezależnie od prezentowanego przez nich poziomu sportowego. Poniekąd spełniły się zatem marzenia tych żużlowców, bo można zakładać, że trafienie do ekstraligi, choćby tej U24 dla wielu było w sferze odległych i mało realnych planów. Nie kosztują dużo, kluby dzięki temu stać na kontrakty dla gwiazd, więc taki Valkovic czy Rowe to rozwiązanie idealne. Tacy zawodnicy jednak mogą spowodować, że te rozgrywki trudno będzie oglądać. Żeby nie nastawiać się do ekstraligi U24 tak negatywnie, dodajmy że widnieje w składach kilka nazwisk, które mogą wkrótce coś znaczyć w żużlu. Stal Gorzów ściągnęła zdolnego Mathiasa Pollestada, o którym bardzo dużo się mówiło. W Lesznie są Jonas i Jesper Knudsenowie oraz James Pearson. Apator zaś ma u siebie Bastiana Pedersena, który w Danii robił furorę na silnikach o mniejszej pojemności. To syn Ronniego, byłego uczestnika cyklu Grand Prix i brata Nickiego Pedersena, trzykrotnego indywidualnego mistrza świata.