Wczorajsze wyścigi o złoto drużynowych mistrzostw Polski były wisienką na torcie całego żużlowego sezonu. Sportowo nie przypuszczałem, że Lublin zdoła odrobić dwanaście punktów straty z pierwszego spotkania. Oni to jednak zrobili! Okazuje się, że można awansować rok po roku z drugiej do pierwszej ligi, a następnie od razu do PGE Ekstraligi. Można też w jednym sezonie wygrać DMP, DMPJ, MPPK oraz MMPPK. Wyliczamy dalej - można też sprzedać wszystkie karnety na cały sezon i w zaledwie kilka minut wejściówki na finał, pomimo że kosztowały aż 90 złotych. Motorowi nie udało się tylko tak naprawdę wygrać wszystkich meczów w lidze. To jednak nieistotne, bo liczy się złoty medal. Co warto zaznaczyć, pierwszy krążek tego koloru wywalczony przez "Koziołki" i myślę, że nie ostatni. Doskonale znam smak finałów, bo aż czterokrotnie uczestniczyłem w nich z Falubazem. Tych emocji, łez szczęścia i radości nie da się opisać słowami. Gratuluję więc serdecznie działaczom, sponsorom i kibicom lubelskiego klubu. To wasze święto i wasz sukces. Pomyliłem się, ale taki jest sport Wczoraj też okazało się, że za szybko pospieszyłem z gratulacjami zarówno dla Stali Gorzów, jak i dla zielonogórskiej drużyny. Ba, byłem wręcz pewny że ekipa z południa województwa lubuskiego wróci do elity. Jak więc widać, pewne są tylko podatki i śmierć. Po sobotnim meczu muszę za to pochwalić Piotra Protasiewicza, który na zakończenie kariery pokazał jak walczyć za Falubaz. Sam kapitan niestety meczu by nie wygrał, a wsparcie miał tego dnia za słabe. Szkoda, bo Zielona Góra napędzona wizją ekspresowego powrotu do PGE Ekstraligi powinna bez problemu poradzić sobie z każdym pierwszoligowcem. Tak się jednak nie stało i teraz czekamy na to co dalej... Cellfast Wilki Krosno z kolei założyły sobie pięcioletni plan awansu do elity i od soboty mogą już oficjalnie świętować swój pierwszy taki wyczyn w historii ośrodka. Blisko byli zresztą już rok temu, ale teraz udało postawić im się kropkę nad "i". Mimo wciąż krwawiącego mojego serca po przegranym sezonie, należą się gratulacje dla wszystkich, którzy przyczynili się do tego wybitnego osiągnięcia. To był szalony sportowy weekend zakończony złotem Motoru i awansem Wilków. Moje gratulacje raz jeszcze. Nie każdy kibic obejrzał niedzielny mecz Niestety byliśmy też świadkami kolejnych kontrowersji sędziowskich, ale o tym szerzej napiszę w przyszłym tygodniu. Wówczas opadną emocje i będzie można na chłodno ocenić plusy i minusy podejmowanych decyzji przez arbitra. Mam nadzieję, że w tym czasie dowiemy się też dlaczego w sobotę w Zielonej Górze były otwarte tylko cztery wejścia na trybunę K. Ludzie przez to stali pod bramkami w niesamowitym ścisku. Mało, oni zostali ponadto potraktowani gazem łzawiącym. Były tam kobiety, dzieci i młodzież... Niektórzy weszli na trybuny dopiero czterdzieści minut po rozpoczęciu spotkania. Wielu niestety zrezygnowało ze względu na troskę o swoje zdrowie i bezpieczeństwo. Praktycznie co chwilę dostawałem telefony i wiadomości od kibiców z prośbą o pomoc, ale niestety nie mogłem nic zrobić, bo za to nie odpowiadam i nie doprowadziłem do takiego stanu. Na przytoczenie dramatycznych relacji kibiców przyjdzie jeszcze czas. Szkoda, że takim akcentem zakończyło się kibicowanie "na Maxa". Robert Dowhan Czytaj także:Mistrz pożegnał się w wielkim stylu. To koniec pewnej epoki