W tej historii nie będzie nokautów, ani takich jawnych przejawów wrogości. W końcu żużel bardzo się zmienił. To już nie jest ta dyscyplina, w której pół wieku temu w Anglii sfaulowany zawodnik miał czas, żeby oddać rywalowi i nierzadko oglądaliśmy, jak panowie gonią się po torze tylko po to, żeby po prostu dać sobie po gębie. Zmarzlik osiągnął sukces, a tacy ludzie nie są lubiani Teraz jest inaczej. Teraz tłumi się emocje. Nie zmienia się tylko jedno. Niechęć do mistrza. W Pradze dało się zauważyć scenki, gdzie osoby z bliskiego otoczenia zawodników rywalizujących w Grand Prix tylko trzymały kciuki za to, żeby Bartosz Zmarzlik tego nie wygrał. Wszyscy, tylko nie on. Jeden z menadżerów miał na ustach tak niewybredne epitety, że lepiej ich tutaj nie przytaczać. Zmarzlik ma górę pieniędzy, milionowe kontrakty, jest pupilkiem największych sponsorów, no i ma sukcesy. Dla mnie było jasne, że prędzej czy później znajdzie się w sytuacji, w której będzie jechał sam przeciwko wszystkim. Jak kiedyś Gollob. Bo ludzi wyjątkowych, z talentem, zdobywających szczyty, prędzej czy później przestaje się darzyć sympatią. Zwłaszcza w Polsce, gdzie z powodu zawiści i zazdrości próbuje się zrzucić z cokołu każdy pomnik. Nie wiem, czy Zmarzlik ma świadomość tego, jak jest. Na pewno jednak musi się nauczyć z tym żyć, choć pływanie w morzu fałszywych gestów nigdy nie jest łatwe. Golloba przypomina jeszcze w jednym Zmarzlik przypomina Golloba nie tylko tym, że zaczyna jeździć sam przeciwko wszystkim, ale i też zachowaniem w parku maszyn. Śrubki, klucze i części fruwają w jego boksie z równie wielką częstotliwością, jak kiedyś u Tomasza. W przypadku Golloba to było tak, że miał ogromną wiedzę i nawet, jak było dobrze, to on szukał ulepszeń. Poprawiał coś, co już było dobre i nierzadko to psuł. Nie wiem, czy u Zmarzlika to już jest to samo? Wiem natomiast, że ma wiedzę, która pozwala mu poszukiwać i ulepszać. Wielu zawodników jest w sytuacji, że tylko wsiada na motor i jedzie. Zmarzlik ma jednak to coś. Czuje sprzęt do tego stopnia, że często potrafi wycisnąć coś z niczego. Zdaniem części osób oglądających Pragę wiedza, którą ma Zmarzlik sprawia jednak, że coraz bardziej zamienia się on w Golloba, który w poszukiwaniach zaczął się zatracać. Poświęcał na to energię, tracił czas, a na wyniki się to nie przekładało. U Zmarzlika wciąż wszystko się zgadza, bo trzy razy zdobył złoto, a teraz jest liderem klasyfikacji, ale nie chcielibyśmy, żeby teraz zamienił się w Golloba, który na tytuł czekał prawie całe sportowe życie.