Sądne dni Zmarzlika. 44 punkty. "Jest w sztosie"
W Manchesterze najpewniej poznamy nowego mistrza świata na żużlu. Podwójna runda plus sprint, to 44 punkty do zgarnięcia. Zawodnik, który podniesie to z toru, może na półmetku uciec reszcie stawki. Przed nami kolejna odsłona walki o złoto w Grand Prix między Bartoszem Zmarzlikiem i Brady Kurtzem. - Manchester jest domowym torem Kurtza, ale Zmarzlik jest w sztosie – mówi nam były dyrektor sportowy Grand Prix Jan Konikiewicz.

To będzie najważniejszy weekend Grand Prix w tym sezonie. Podwójna runda w Manchesterze najpewniej zdecyduje o tym, kto zdobędzie złoto. Jeśli ktoś zgarnie całą pulę, to będzie już na autostradzie do złota. Czy tym zawodnikiem okaże się nasz Bartosz Zmarzlik. Wspólnie z Janem Konikiewiczem, byłym dyrektorem GP w Discovery, wypisaliśmy wszystkie za i przeciw.
To przemawia za wygraną Bartosza Zmarzlika w Manchesterze
- Pierwszy argument przemawiający za Zmarzlikiem jest taki, że Polak jest w super formie - przekonuje Konikiewicz. - Dobrze wygląda na motocyklu i cieszy się jazdą. Jest w sztosie, co pokazał choćby ostatni mecz ligowy w Toruniu, gdzie Bartosz dał nam kilka fajnych wyścigów. Nawet, jak przegrywał starty, to na trasie robił show.
Tor w Manchesterze nie jest szczęśliwy dla Zmarzlika. Podczas ubiegłorocznego finału Speedway of Nations działy się tam różne dziwne rzeczy. - Jednak to trzeba odczarować, a Bartosz lubi takie rzeczy. To jest taki jego kolejny mały cel. Zresztą ten tor może i nie jest szczęśliwy, ale premiuje wirtuozów. Wymaga zaawansowanej techniki, jazdy na wypuszczonym motocyklu, a Zmarzlik to lubi. Zmarzlik, Kurtz, Lindgren, Lambert i Bewley są technicznie najlepsi i oni będą rozdawać w Manchesterze karty. Lindgren według mnie co najmniej raz stanie na podium - przekonuje Konikiewicz.
Brady Kurtz to zagadka. "Ma prawo czuć się zardzewiały"
A skoro już padło nazwisko Kurtz, to nie sposób nie wspomnieć, że w klasyfikacji jego i Zmarzlika dzieli 8 punktów. To niewiele. I to jest szansa dla Australijczyka, bo Manchester jest jego domowym torem w angielskiej lidze. Kurtz jest zawodnikiem miejscowego Belle Vue Aces.
- Zarówno znajomość toru, jak i jego styl jazdy oraz szybkość, to coś, co czyni go faworytem. Jest też mocny psychicznie, co pokazała Praga, gdzie odrodził się, mając 1 punkt po trzech biegach - ocenia Konikiewicz. - Z drugiej strony on wraca po upadku w tejże Pradze i nie wiemy, w jakiej jest formie. To znaczy, wiem, że nie jest źle, ale po dwóch tygodniach przerwy on ma prawo czuć się zardzewiały.
To może zadziałać na niekorzyść Bartosza Zmarzlika
Na niekorzyść Zmarzlika mogą też zadziałać numery startowe. - Nie wiem, jak to zostanie rozwiązane, bo mamy dwie rundy, a kwalifikacje są tylko do piątkowej. Z dokumentów, które są dostępne, niewiele wynika. Gdyby jednak piątkowe kwalifikacje miały decydować o przydziale numerów na obie rundy, to warto się starać. Mam jednak nadzieję, że tak nie jest, bo jak ktoś źle trafi i dostanie zły numer na dwa dni, to może wiele stracić. Oby tak nie było i oby Zmarzlik nie trafił źle, bo to mogłoby mu zaszkodzić - zauważa nasz ekspert.
Karty w Manchesterze może też rozdawać pogoda. To jest kolejny argument przeciwko wygranej Zmarzlika. - To nie tak, że on nie potrafi w trudnych warunkach jeździć, ale pogoda zrobi nieprzewidywalny tor i liczyć się będzie, kto najszybciej odnajdzie się w tych warunkach. Pocieszam się jednak tym, że kluczowe będzie to, że Manchester premiuje zawodników cieszących się jazdą, a Zmarzlik się cieszy, więc może nie ma co straszyć - dywaguje Konikiewicz.
Po Manchesterze Grand Prix będzie na półmetku. W czerwcu mamy jeszcze Gorzów, a potem przerwa. - Zanim to jednak nastąpi, możemy się szykować na fajne ściganie. Kibice będą mieli fajną zabawę. Kiedy byłem w Discovery, lobbowałem za Manchesterem, więc się cieszę, że jest. Szkoda, że kosztem Cardiff, bo lepiej, jakby było jedno i drugie - analizuje Konikiewicz.


