Jakiś czas temu pojawiła się informacja, że Wolfe już oficjalnie wykluczono z rozgrywek 2. Ligi Żużlowej. Nie jest to na chwilę obecną prawdą, ale niewykluczone, że lada chwila prawdą się stanie. Na początku przyszłego tygodnia ma zostać podjęta decyzja w sprawie startu Wolfe w lidze. Na werdykt z niecierpliwością czekają rywale, którzy wolą nawet jechać w niekompletnej, siedmiozespołowej lidze niż bawić się w pogromy w każdej kolejce. Skład, jaki zmontowano w Wittstock woła o pomstę do nieba. Można śmiało stwierdzić, że w składzie tej drużyny jest raptem dwóch profesjonalnych żużlowców. Problem polega na tym, że nie widać jasnych przesłanek świadczących o tym, że są podstawy regulaminowe do wykluczenia Wolfe z ligi. Wygląda to tak, że dopóki klub spełnia wymogi dotyczące stadionu, składu czy finansów, musi dostać licencję. Zawodników w zasadzie może mieć, jakich chce. Frank Mauer zbudował w Wittstocku katastrofalny zespół, który na papierze nie ma najmniejszych szans na jakiekolwiek punkty. Złośliwi mówią, że niemiecki biznesmen zrobił to celowo, by na tle takich nazwisk lepiej wypadł jego syn, Steven. Pora na KSM? Przypadek Wolfe pokazuje, że chyba jednak należy zrobić coś, aby rozgrywki były bardziej wyrównane. KSM ma swoich zwolenników oraz przeciwników, ale w tym momencie bardzo by się przydał. Niemiecki zespół byłby zmuszony do zakontraktowania lepszych nazwisk, bo nie spełniłby wymogów dolnego KSM-u. A tak, zaproszono do startów wszystkich chętnych i powstał twór, który przegrałby nawet z drużynami, jakie pojadą w ekstralidze U-24. Ewentualne wprowadzenie dolnego KSM-u może nie spowodowałoby tego, że w Wittstocku byłby zespół na awans, ale na pewno taki, który dawałby nadzieję na jakąkolwiek walkę. Niechęć, jaką do Wolfe pałają działacze ligowych rywali niech najlepiej zobrazuje to, że w końcu po kilku latach była szansa na ośmiozespołową batalię w 2. Lidze Żużlowej i każdy był z tego bardzo zadowolony. Do ligi wróciła Polonia Piła i wreszcie mieliśmy osiem ekip na każdym poziomie rozgrywkowym. Nawet perspektywa pełnowymiarowej rywalizacji nie zamydliła jednak prezesom oczu i żaden z nich nie zamierza rozgrywać spotkań z amatorskim zespołem.