Rok temu Rosjanie nie mogli startować w rozgrywkach polskich lig żużlowych. Ta decyzja najmocniej wzburzyła Artioma Łagutę, który pokazywał w mediach społecznościowych polski paszport. Jego prawnicy słali też pisma do Polskiego Związku Motorowego i do sądu. Żużlowiec robił wszystko, żeby w trybie natychmiastowym wrócić na tor. Zgłosił się nawet do egzaminu na polską licencję. Jak to było z milionowym odszkodowaniem dla Łaguty? Jakiś czas później w mediach zaczęły się ukazywać informacje, jakoby Łaguta domagał się milionowego odszkodowania od związku za to, że uniemożliwia mu się wykonywanie pracy. Zawodnik długo tego nie komentował. Kilka dni temu odniósł się do tej sprawy w rozmowie z WP SportoweFakty. Rosjanin przekonywał, że on nigdy nie chciał żadnych pieniędzy od związku. Powiedział, że walczył jedynie o prawo powrotu na tor, a nie o gigantyczne odszkodowanie. Dodał, że pewnie polska federacja mogłaby potwierdzić, że nigdy nie chodziło o kasę. Problem w tym, że PZM tego nie potwierdza, a prezes Michał Sikora w rozmowie z Tygodnikiem Żużlowym o temacie odszkodowania, którego domagał się Łaguta mówi tak: - Podejmował jakieś próby, ale jest postanowienie sądu o odrzuceniu jego wniosku. Tyle wiemy. Wiem, że jako jeden z tych trzech zawodników on podejmował jakieś próby, ale wydaje mi się, że ta sprawa jest już zamknięta. Czego naprawdę chciał Łaguta od PZM? W PZM mówią nam, że Łaguta nie wystąpił wprost o odszkodowanie. Natomiast w jednym z pism wysłanych do wniosku zaznaczył, że jeśli nie zostanie przywrócony do jazdy, to wystąpi o odszkodowanie. Skoro jednak sąd odrzucił jego wniosek, to sprawy nie poszły dalej. Kiedy jednak związek podejmował jesienią 2022 decyzję o przywróceniu możliwości startów Rosjanom z polskim paszportem, to jednym z głównych argumentów był ten, że to jedyny sposób na uniknięcie płacenia milionowych odszkodowań. Już nie dało się bowiem zastosować regulacji, którą wykorzystano do zablokowania Rosjan w 2022 roku. W sezonie 2022 PZM odsunął Rosjan, wykorzystując regulaminowy kruczek. Wtedy Rosjanie zgłosili się do ligi, przedstawiając rosyjskie licencje. Gdy okazało się, że na ich podstawie nie zostaną potwierdzeni, to już nie mieli pola manewru. Nie można bowiem zgłaszać się drugi raz do tego samego sezonu z inną licencją niż ta przedstawiona pierwotnie. Do sezonu 2023 Rosjanie z polskim paszportem zgłosili się już jako Polacy, dlatego nie można ich było dalej blokować. Taka decyzja mogłaby faktycznie narazić związek na wielkie straty. Zobacz również: Rosjanin, który dostał polski paszport ma kolejny problem