Kilka miesięcy temu Kacper Pludra spowodował upadek Chrisa Holdera. Po tymże upadku jego rywal doznał kontuzji kręgosłupa i był zmuszony do zrobienia sobie długiej przerwy. Holder sezon 2023 tak naprawdę ma do zapomnienia, bo przez większość czasu nie jeździł, lecząc kontuzję. To jednak coś absolutnie normalnego w tym sporcie. Praktycznie nie ma zawodnika, który w trakcie swojej kariery nie odniósłby minimum jednej poważnej kontuzji. Holder jednak o tym zapomniał. Mimo że od upadku minęło prawie pół roku, zaatakował Pludrę w mediach społecznościowych, nazywając go bezużytecznym k***sem. Został za to mocno skrytykowany, jego wpis wywołał zażenowanie większości obserwatorów. Są jednak tacy, którym się to chyba spodobało. I należy do nich czterokrotny indywidualny mistrz świata, Greg Hancock. Wyraził on ewidentne poparcie chamstwa kolegi. Hancock znów wywołuje niesmak. To już znamy Greg Hancock wsparł swojego kolegę pod postem o Pludrze, zapominając o tym że Holder wykazał się niebywałym chamstwem, w zasadzie wyraził wręcz groźby karalne, które polski zawodnik mógłby potraktować jako coś poważnego. Hancockowi taka treść posta jednak nie przeszkadza, bo z Holderem łączą go bardzo bliskie relacje. Kilka lat temu w tym duecie to Amerykanin odstawił niezłą żenadę i omal nie pozbawił Bartosza Zmarzlika pierwszego medalu GP w swoim życiu. W 2016 roku podczas turnieju w Melbourne Hancock miał już zapewnione złoto (udało mu się je zdobyć, bo kontuzję odniósł Jason Doyle). Postanowił więc pomóc Holderowi w zdobyciu brązu. Ewidentnie przepuścił kolegę w jednym z biegów. Został za to wykluczony, a następnie... obraził się i więcej nie pojechał. Na szczęście dla nas, Zmarzlik i tak zdobył medal, mimo wybitnego wsparcia dla Holdera ze strony Hancocka.