Małkiewicz na początku sierpnia osiągnął wiek, od którego jest upoważniony do jazdy w lidze. Na jego nieszczęście GKM miał już po sezonie. Utalentowanego chłopaka wypatrzyła jednak Betard Sparta Wrocław, ale chyba nawet działacze tego klubu nie spodziewali się takich wyników. W półfinale PGE Ekstraligi przeciwko Apatorowi Toruń, Małkiewicz zdobył z bonusami dziewięć punktów, co było po prostu szokiem dla wszystkich zgromadzonych na stadionie. Wrażenie robił styl jazdy. Pewny i spokojny, jakby Kevin jeździł od kilku lat. Nic dziwnego, że miejscowi kibice zaczęli się zastanawiać, czy da się jakoś wyciągnąć Małkiewicza z GKM-u. Całkiem niedawno chłopak powiedział wprost, że w Grudziądzu nie muszą się martwić o przyszły sezon, bo na pewno to w tym klubie będzie jeździł. Nie ma jednak takiej umowy, której nie da się zmienić. We Wrocławiu ktoś taki jak Małkiewicz bardzo, ale to bardzo by się przydał. Bartłomiej Kowalski kończy wiek juniora i w drużynie zrobi się kłopot. Marzą o tym chłopaku. Co on wyprawiał! Małkiewicz na torze w niedzielny wieczór spisywał się tak dobrze, że kibice zaczęli rozmawiać między sobą, co można zrobić by go mieć za rok. Wielu mówiło by wyłożyć wszystkie możliwe pieniądze. Cały Wrocław jest pod wrażeniem jazdy zawodnika, który uprawniony do startów jest raptem od miesiąca. Faktycznie, wejście do PGE Ekstraligi ma Małkiewicz niesamowite. A przecież za rok może być jeszcze lepiej, bo odjedzie pełny sezon. W tym zaczął gdy inni już skończyli. Zapewne w GKM-ie z jednej strony cieszą się z kapitalnych wyników wychowanka, a z drugiej mają pewne obawy. Mimo że Małkiewicz powiedział by byli spokojni, to dobrze wiemy że w żużlu spokojnym być nie można. Niejeden raz już ktoś teoretycznie "zaklepany" w jakimś klubie, po chwili trafiał jednak do innego. Oczywiście nie mówimy, że tak też będzie z Małkiewiczem. Ale można mieć przekonanie graniczące z pewnością, że propozycje dostanie, nawet mimo kontraktu w GKM-ie.