49:41 na własnym torze z Orłem Łódź to wynik do zaakceptowania, nie jakiś szałowy, ale tutaj narzekania części kibiców są raczej przesadzone. Orzeł także ma całkiem mocną ekipę, a w Bydgoszczy de facto poza zrywem w środku meczu, goście nie za wiele mieli do powiedzenia. Polonia zdecydowanie wygrała początek meczu i tym niejako ustawiła sobie jego dalszy przebieg, choć na moment zrobiło się nerwowo. Atak Andreasa Lyagera na samej mecie pozwolił utrzymać prowadzenie, którego zespół Jerzego Kanclerza już nie oddał. - Nie jestem za bardzo przekonany. Szymon Szlauderbach fajnie zaczął, ale potem było słabo. Cztery punkty na własnym torze z Orłem? Nie wiem, czy jest się z czego cieszyć - napisał pan Jakub. - Dla mnie wynik jest w porządku, ale martwi mnie to, że nowy junior miał być lepszy niż rok temu. Tymczasem Buszkiewicz prezentuje się znacznie gorzej niż Przemysław Konieczny. Bardzo trudno będzie z taką dziurą w składzie - dodał pan Krystian. Kiepską postawę młodzieżowca zauważyło też wielu innych. Mają dość. Pytają, co z tym łukiem Kibice zasiadający w Bydgoszczy na pierwszym łuku nie mają łatwego życia. Prawdopodobnie jest to jedno z najbardziej oddalonych od toru miejsc na wszystkich stadionach żużlowych w ogóle. - My z tym kurnikiem do PGE Ekstraligi? Pomijam już fakt, że podobno jest coś nie tak z oświetleniem, a przez to nie możemy jeździć wieczorami. A z tego co wiem, były na to przyznane środki. O co tu chodzi? - pytał inny z fanów Polonii. Wtórowali mu kolejni, którzy dostrzegli też ogólny brud na stadionie. Należy z drugiej strony dodać, że Kanclerz podjął pewne kroki w celu przygotowania klubu do ewentualnego awansu do PGE Ekstraligi. Zajął się odwodnieniem liniowym, co w czasie rozpoczęcia nad nim prac nie było wymagane w 1. Lidze. Oddano także piękną, nową trybunę na przeciwległej prostej. Świetnie wygląda również park maszyn. Ogólnie jednak należy się zgodzić z kibicami. Stadion, jak na drużynę aspirującą do awansu, jest już przestarzały i niezbyt reprezentatywny.