W ubiegłą niedzielę wszystkie oczy zwrócone były na mecz FOGO Unii z ZOOleszcz GKM-em, który nie poszedł po myśli gospodarzy. Leszczynianie co prawda wygrali 47:43, ale punkt bonusowy pojechał do Grudziądza. To właśnie on może zaważyć o dalszych losach obu klubów. - Matematyczne szanse są, ale teraz musimy liczyć na innych - nie ukrywa Okoniewski, szkoleniowiec 18-krotnych mistrzów Polski. Ta strata przesądzi o ich losie Unia ma teraz przed sobą dwa spotkania na własnym torze z Betard Spartą Wrocław i ebut.pl Stalą Gorzów. W obu starciach stać ich co najwyżej na zwycięstwo bez bonusu, czyli łącznie 4 punkty. Nie ma co się oszukiwać, że wyjazd do Lublina to po prostu wkalkulowana porażka. - Dołożymy wszelkich starań, by te dwa pozostałe mecze wygrać. Żużel to nieprzewidywalny sport, więc nie wszystko stracone - pociesza się trener. Inaczej ma się sytuacja drużyn z Grudziądza i Zielonej Góry. GKM-owi wystarczy tak naprawdę tylko jeden triumf nad zespołem z Gorzowa lub Częstochowy. Wówczas będą mieli 11 punktów, tyle samo, co Unia, lecz premiuje ich tenże właśnie punkt bonusowy. Klub z Leszna nie dość, że sam musi sprostać mocniejszym rywalom, to dodatkowo ściskać kciuki za przeciwników GKM-u. To musi się stać, żeby utrzymali się w Ekstralidze Przechodząc dalej do NovyHotel Falubazu, pomimo ich dobrej postawy w ostatnich meczach, to nadal są na straconej pozycji przeciwko Orlen Oil Motorowi Lublin i Krono-Plast Włókniarzowi Częstochowa. W obu tych starciach prawdopodobnie nic nie zdobędą, ale kluczowe będzie spotkanie w ostatniej kolejce. Do Zielonej Góry przyjeżdża wtedy KS Apator Toruń, który jest znany z wielu porażek na wyjazdach. Wystarczy, że Falubaz wygra i w ten sposób zamknie kwestię utrzymania. Przy 47 punktach zgarną 3 punkty do tabeli, co łącznie da im 13. Jeśli Unia chce się utrzymać, to praktycznie tylko kosztem Falubazu, który w przypadku porażki z Toruniem będzie miał tych punktów 10. Występy gwiazdy zespołu pod znakiem zapytania Tu jednak rodzi się pytanie, czy zespół z Leszna jest w stanie w ogóle wygrać ze Stalą i Spartą, kiedy mieli takie problemy przeciwko GKM-owi. Mecz meczowi nie jest jednak równy, więc cień szansy zawsze istnieje. Kluczowa będzie dyspozycja tych, którzy w ubiegły weekend zawiedli. Janusz Kołodziej i Andrzej Lebiediew wrócili po kontuzji, lecz w trakcie wyścigów byli zupełnie pogubieni, jak dzieci we mgle. 40-latek nawet przyznał, że jeden upadek może zakończyć jego karierę, a jego występy w kolejnych spotkaniach nie są wcale oczywiste. - Nie możemy forsować Janusza. W środę podczas treningu obserwował poczynania kolegów, ale nie jechał. Wiemy jaka jest sytuacja, bo w tym sezonie nie jeździł za wiele. Może zdrowotnie nastąpił jakiś progres, ale braki z pewnością są. Reszta zawodników ma dużą ilość przejechanych okrążeń w tym sezonie, a Janek w tym czasie się rehabilitował. Nie mam do niego jednak pretensji, bo walczy. Należy mu się szacunek za motywację do powrotu na tor. Tyle co on przeszedł w tym sezonie, to głowa mała - kończy.