Pawlicki od lat określany jest mianem najlepiej wyszkolonego technicznie polskiego żużlowca. Zdaniem wielu ekspertów talentem przewyższa nawet dwukrotnego indywidualnego mistrza świata i powinien regularnie zdobywać medale mistrzostw świata. Tymczasem cały jego indywidualny medalowy dorobek, to mistrzostwo świata juniorów z 2014 roku. W seniorskim Grand Prix zaś przejeździł tylko dwa sezony. Zaczął od obiecującego 6. miejsce w 2016 roku, ale już rok później wyleciał z cyklu i nie potrafi do niego wrócić. Zieliński i Neymar w jednym Złośliwi porównują go do piłkarzy. Jedni do zawodnika SSC Napoli, Piotra Zielińskiego, bo podobnie jak on potrafi zachwycająco zaprezentować się w lidze, ale od lat nie może zabłysnąć na międzynarodowej arenie. Inni do Brazylijczyka Neymara, ze względu na skłonność do symulowania fauli i kładzenie się na torze po prawie każdym kontakcie z rywalem. W tym roku jednak widać u Pawlickiego przemianę. Zimą pracował jeszcze ciężej niż zwykle, a w twarzy można dostrzec ogromną motywację. Dzięki temu w sobotę w Rybniku stanie przed ogromną szansą powrotu do światowej czołówki. Po trzech rundach finałów mistrzostw Europy jest razem z Mikkelem Michelsenem liderem klasyfikacji generalnej. Jeśli wygra to zdobędzie nie tylko złoty medal, ale zostanie też uczestnikiem przyszłorocznych mistrzostw świata. Od zeszłego sezonu mistrz Starego Kontynentu otrzymuje bowiem stałą "dziką kartę" na kolejny cykl Grand Prix. Odczaruje "beton"? Pawlicki za torem w Rybniku nie przepada. W 2020 roku w meczu ligowym zdobył ze słabiutkim ROW-em 10 punktów, w 2017 przeciwko silniejszym kadrowo rywalom tylko 5, a rok wcześniej 6! To jednak dobry znak, bo w tym roku już jeden tor odczarować mu się udało. Do niemieckiego Guestrow na drugi finał SEC też jechał z mieszanymi uczuciami, bo nigdy mu tam nie szło, a... wygrał! Reprezentant Polski najprawdopodobniej wystartuje na silnikach przygotowanych przez Flemminga Graversena. To na nich złapał formę w lidze. Kluczem będzie jednak dopasowanie jednostek napędowych do rybnickiego "betonu", bo najprawdopodobniej w ten sposób zostanie zrobiony na sobotę tor przy ul. Gliwickiej. Michelsen też pojedzie u siebie Teoretycznie taka nawierzchnia będzie handicapem Michelsena, ale Polak będzie miał za sobą wsparcie znanej z żywiołowego dopingu rybnickiej publiczności. Duńczyk, który na co dzień mieszka w Rybniku też jednak liczy na pomoc trybun. - Już czekam na sobotnie zawody. Odbędą się w moim domu, w miejscu, w którym mieszkam i które kocham. Na trybunach będzie moja rodzina i przyjaciele. Z pewnością kibice będą mnie wspierać - mówił po triumfie w trzecim turnieju finałowym w Gdańsku. Warto dodać, że rywalizacja o złoto nie będzie tylko wewnętrzną rywalizacją między Pawlickim i Michelsenem. Chrapkę na tytuł ma też drugi z Duńczyków - Leon Madsen, który do wymienionej dwójki traci ledwie 2 punkty. Teoretyczne szanse na złoto zachowali również: Patryk Dudek i Daniel Bewley. Pierwszy ma 6 punktów straty do liderów, a drugi osiem. SEC - 4. Runda finałowa (Rybnik) Sobota (10 lipiec), godz. 19:00, transmisja Eurosport 1. Lista startowa: 1. Kai Huckenbeck (Niemcy) 2. Rune Holta (Polska) - dzika karta 3. Timo Lahti (Finlandia) 4. Bartosz Smektała (Polska) 5. Patryk Dudek (Polska) 6. Robert Lambert (Wielka Brytania) 7. David Bellego (Francja) 8. Daniel Bewley (Wielka Brytania) 9. Patrick Hansen (Dania) 10. Andrzej Lebiediew (Łotwa) 11. Mikkel Michelsen (Dania) 12. Nicki Pedersen (Dania)* 13. Piotr Pawlicki (Polska) 14. Vaclav Milik (Czechy) 15. Leon Madsen (Dania) 16. Siergiej Łogaczow (Rosja) 17. Jakub Miśkowiak (Polska) 18. Wiktor Trofimow (Polska) * - jeśli Duńczyk nie będzie mógł wystartować w związku z problemami z licencją, to zastąpi go pierwszy rezerwowy cyklu, Jacob Thorssell (Szwecja) Czołówka klasyfikacji generalnej: 1. Piotr Pawlicki i Mikkel Michelsen - po 39 punktów, 3. Leon Madsen - 37, 4. Patryk Dudek - 33, 5. Daniel Bewley - 31, 6. Robert Lambert - 26, 7. Bartosz Smektała - 25, 8. Kai Huckenbeck - 23, 9. Siergiej Łogaczow i Vaclav Milik - po 20. Arkadiusz Adamczyk