To, że OK Bedmet Kolejarza czekają nie lada ciężary pokazał już początek spotkania. Aż dwudziestu punktów przewagi po siedmiu biegach nie spodziewali się chyba nawet najwierniejsi kibice SpecHouse PSŻ-u. Był to oczywiście efekt słabej jazdy większości seniorów gości. Zupełnie bezbarwnie prezentował się Adrian Cyfer, a Jacob Thorssell przegrał chociażby z dopiero co debiutującym na polskich torach Emilem Breumem. Swoją drogą wyżej wspomniany młodzieżowiec z Danii odjechał jedno z lepszych spotkań w dotychczasowej karierze. Spodziewano się od niego dowożenia ważnych pojedynczych "oczek", a tymczasem on jak gdyby nic trzasnął dwucyfrówkę i z pewnością zwrócił na siebie uwagę prezesów bogatszych klubów. Jeżeli tak dalej pójdzie, to 20-latek wcale nie będzie musiał zmieniać ekipy. W niedzielę miejscowi kontrolowali przebieg pojedynku od początku do samego końca, by zwyciężyć aż 53:37. Taki wynik budzi szacunek, zwłaszcza gdy przyjrzymy się zdobyczom punktowym poszczególnych żużlowców. Liderzy, czyli Kacper Gomólski oraz Rune Holta zainkasowali łącznie tylko osiem "oczek". Dla porównania prawie tyle samo uzyskał Kevin Fajfer. W czym więc tkwiła siła miejscowych? Kolejny raz zawodnika z innej półki przypominał chociażby Francis Gusts. Łotysz w niedzielne popołudnie nie miał sobie równych i ani razu nie oglądał pleców rywala. We Wrocławiu, widząc popisy swojego reprezentanta, pewnie teraz żałują, że nie otrzymał on ani jednej szansy w tegorocznej PGE Ekstralidze. Po drugiej stronie barykady wynik dla opolan starali się ratować przede wszystkim Oskar Polis oraz Mathias Thoernblom. Co jednak z tego, skoro reszta drużyny nie pojechała tak jak na finalistę rozgrywek przystało. Przyjezdni do domu wrócili ostatecznie z szesnastopunktową stratą i teraz potrzebują cudu żeby odwrócić losy rywalizacji. Pomimo dotkliwej porażki, opolscy fani nie mogą teraz zostawić swojego zespołu. Racja, sytuacja OK Bedmet Kolejarza nie jest w tej chwili najlepsza, ale żużel widział już nie takie powroty z zaświatów. Co do tego, że w rewanżu pojawi się komplet widzów nie ma chyba żadnych wątpliwości. Teraz wszystko w rękach zawodników. Drugi mecz odbędzie się w najbliższą niedzielę o godzinie 13:30. Czytaj też: Znów tego dokonał. To będzie przyszły mistrz świata?