Finansowe Fair Play ma wejść w życie od sezonu 2024. Kluby będą miały obowiązek przedstawić swoje budżety, a PGE Ekstraliga powie każdemu z osobna, ile może wydać na kontrakty. Nie będzie jednak żadnej uznaniowości. Po prostu zostanie ustalona procentowa stawka na wynagrodzenia. To może być poziom 70 procent całego budżetu. Gwiazda w PGE Ekstralidze kosztuje 3 miliony To rozwiązanie nie zainteresuje UOKiK-u, bo nie będzie żadnym limitem. Klub przy dajmy na to 10-milionowym budżecie, będzie miał 7 milionów na kontrakty dla zawodników i będzie mógł je wydać według własnego widzimisię. Będzie mógł zakontraktować gwiazdę za 3 miliony, a 4 miliony rozdzielić między pozostałych. Pozostaje pytanie, czy wszystkie kluby dotrwają do wprowadzenia nowego rozwiązania? W ostatnim oknie transferowym działacze podpisywali wielomilionowe kontrakty. Wszystkie gwiazdy mają umowy z jedynką z przodu. Milion za podpis i 10 tysięcy za punkt stało się pewnym standardem w przypadku tych najlepszych. To jednak oznacza, że każda taka gwiazda, przy 200 punktach, będzie kosztowała budżet 3 miliony złotych. Oczywiście wcześniej, gdy obowiązywały maksymalne stawki za podpis i punkt (500 i 5 tysięcy) też płacono więcej. Tyle tylko, że nadwyżkę brali na siebie sponsorzy. I jeśli oni nie płacili, to problem miał zawodnik, a nie klub. W procesie licencyjnym liczyło się bowiem wyłącznie to, co oferował klub. Barcelona straciła Messiego, kluby PGE Ekstraligi też coś stracą Limity powodowały, że kluby miały roczne zobowiązania wobec zawodników nieprzekraczające kwoty 7 milionów złotych. Taki wydatek nie był żadnym problemem, bo każdy dostaje 6,5 miliona złotych z tytułu umowy telewizyjnej. Jeśli do tego dodamy inne wpływy (sponsorzy, bilety i karnety, samorząd), to wychodzi nam na to, że choć limity nie były dobrym rozwiązaniem (zawodnik mógł na tym stracić), to były bezpieczne dla klubu. Żużlowi prezesi od lat są bardzo hojni i często gęsto nie patrzą na finansowy rachunek. Liczy się tylko to, żeby osiągnąć sukces. W sezonie 2023 będzie wolna amerykanka, ale PGE Ekstraliga już zbiera dane i chce zrobić wszystko, by w 2024 obowiązywało finansowe Fair Play wzorowane na rozwiązaniach z hiszpańskiej La Liga. W tym ostatnim przypadku skończyło się tak, że mocno ucierpiała Barcelona, która po wejściu projektu w życie musiała mocno obniżyć potencjał sportowy. Barcelona rok temu mogła wydać na kadrę sportową jedynie 97 milionów euro, ale teraz jest to 656 milionów euro. Barcelona zwiększenie limitów okupiła jednak poważnymi oszczędnościami i stratą takiego zawodnika jak Leo Messi. Czytaj także: Klub w opałach. Wyciągnął 200 złotych z portfela