Świdnicki i Miśkowiak byli juniorami, o których marzył każdy klub. Zdarzały się mecze, w których przywozili razem więcej niż 15 punktów. Ten pierwszy dwa lata z rzędu pokonał Bartosza Zmarzlika na jego torze w Gorzowie, drugi miewał dwucyfrowe wyniki na torach rywali. Było jasne, że ich przejście do seniorów będzie dla Włókniarza bolesne, bo choć w miejscowej szkółce są talenty, to jednak z marszu nie wejdą przecież na bardzo wysoki poziom, jaki prezentowali ich poprzednicy. Kibice obawiali się, że tych punktów może zabraknąć. I faktycznie, w sezonie 2023 formacja młodzieżowa Włókniarza wyglądała już gorzej, była w zasadzie jedną ze słabszych w PGE Ekstralidze, choć początek był obiecujący. Klub uparł się, że nie będzie ściągał nikogo z zewnątrz, co wielu dziwiło, mówiło się że to błąd. Idea godna pochwały, ale pytanie czy nie jest to jednak zbyt duże osłabienie zespołu. Wielokrotnie punkty juniorów decydują przecież o końcowym wyniku. Puszczają go, choć lepszych nie mają Już wiemy, że Franciszek Karczewski został wypożyczony do Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Może to być jakieś zaskoczenie, bo jednak u progu zeszłego sezonu wydawał się on najmocniejszym juniorem Włókniarza. Drugą część rozgrywek miał jednak dużo gorszą, a do tego zrobił się jakiś taki masywny. Zapewne to dlatego postanowiono go wypożyczyć, nie chcąc blokować mu możliwości startów. I tu znów trzeba Włókniarza zdecydowanie pochwalić, ale jedno pytanie wciąż wraca. Czy w Częstochowie są absolutnie pewni, że z tercetu Kupiec - Halkiewicz - Ludwiczak wykreuje się stuprocentowy duet na PGE Ekstraligę? Póki co żaden z tych chłopaków aż takiego poziomu nie prezentuje. Może się w trakcie sezonu okazać, że taki Karczewski by się bardzo przydał, zwłaszcza jeśli w Bydgoszczy będzie dobrze jeździł. Włókniarz ma w odwodzie jeszcze kilku młodszych zawodników, ale na ten moment absolutnie nie mogą oni brać na siebie ciężaru startów w PGE Ekstralidze.