Chodzi oczywiście o Michała Curzytka, który w tym sezonie w większości meczów przegrywał rywalizację z Janem Kvechem (ten przechodzi do Apatora Toruń). Młody zawodnik miewał pojedyncze przebłyski, ale generalnie swoją jazdą na kolana nie rzucał. Sezon zakończył ze średnią 0,867 pkt./bieg. Falubaz sporo ryzykuje stawiając na Curzytka Oczywiście żużlowiec nie był w łatwej sytuacji, bo tegoroczne rozgrywki zaczynał jako rezerwowy. Nie miał więc zagwarantowanych startów, a to sytuacja daleka od komfortowej. Po drodze przydarzyły mu się także kontuzje. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że jest żużlowcem o niższym potencjale niż Jan Kvech, z którego w Zielonej Górze nie do końca byli zadowoleni. Jeśli więc szukać słabych punktów w zespole Falubazu na rok 2025 (Madsen, Woffinden, Jensen, Hampel i Curzytek - tak ma wyglądać seniorskie zestawienie), to z łatwością można wskazać tego ostatniego. - Falubaz podejmuje duże ryzyko - słyszmy z ust ekspertów. - A ja uważam, że dobrze stanie się, jeśli Curzytek dostanie tę szanse. On na to zasługuje i ma możliwości - twierdzi z kolei Krzysztof Cegielski, były żużlowiec. Trudny rynek uratował Curzytka Gdyby były jakieś interesujące opcje, to Falubaz pewnie nie wahałby się i ściągnął na pozycję U-24 bardziej klasowego zawodnika. Biorąc pod uwagę obecną koncepcję drużyny jest to niemożliwe. W składzie na pozycjach seniorskich musi być bowiem dwójka Polaków. Odeszli bracia Pawliccy, a został tylko Jarosław Hampel. Chcąc nie chcąc zielonogórzanie muszą stawiać na żużlowca krajowego. Swoją drogą opcji byłoby znacznie więcej, gdyby umowę z klubem przedłużył Piotr Pawlicki. Wtedy Falubaz mógłby poszukać rywala dla Curzytka wśród zawodników zagranicznych. Poza wszystkim zdaniem wielu kibiców i ekspertów wspomniany wcześniej Pawlicki gwarantuje znacznie więcej niż zmagający się z kontuzjami i kryzysem formy Tai Woffinden, który ma zasilić szeregi miejscowej drużyny.