Partner merytoryczny: Eleven Sports

Ryzykowna gra mistrza świata. Rozbije bank, albo przepadnie

Sebastian Zwiewka

Nicki Pedersen, trzykrotny mistrz świata na żużlu, ma gigantyczne problemy ze znalezieniem pracy w Polsce na następny sezon. W środowisku panuje przekonanie, że duński gwiazdor w listopadzie podpisze jedynie "umowę warszawską", a starania o stały kontrakt przyspieszy dopiero wiosną. To dość ryzykowne posunięcie, ale może się opłacić. Na początku sezonu kluby często są w potrzebie (kontuzje). Takie nazwisko na transferowej giełdzie będzie celem działaczy, być może nawet ekstraligowych. Pedersen może rozbić bank.

Nicki Pedersen i Mikkel Michelsen
Nicki Pedersen i Mikkel Michelsen/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński

47-letni Pedersen wciąż jest zawodnikiem gwarantującym wysokie zdobycze punktowe przynajmniej na zapleczu PGE Ekstraligi. Siódma średnia biegowa w Metalkas 2. Ekstralidze mówi o tym wszystko. Z Texom Stali Rzeszów wyleciał jednak za to, że gorzej spisywał się na bardziej przyczepnych torach, a działacze ze sztabem szkoleniowym szukali gwiazdy, która będzie wygrywać wyścigi na każdej możliwej nawierzchni. Dlatego wybór padł na Taia Woffindena. Jeśli Brytyjczyk tylko będzie zdrowy, to powinien być pewniejszym punktem drużyny na wyjazdach.

Bartosz Gomułka: W tym sezonie spadają trzy drużyny, a utrzymanie oddala się z każdym przegranym meczem. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

Żużel. Transfer. Nicki Pedersen znajdzie klub?

Podobnie było wcześniej w Grudziądzu. Duńczyk stracił w oczach władz Bayersystem GKM-u, gdy na czwartych pozycjach zjeżdżał na trawę, markując defekty. Takie zachowania zniechęcały też inne kluby, które wstępnie rozważały zakontraktowanie weterana. Już rok temu do zera spadło zainteresowanie byłym mistrzem w najlepszej lidze świata, po tym sezonie - mimo dobrych wyników - Pedersen nie przebierał nawet w ofertach z drugiego szczebla.

Panika w polskim klubie. Transfer roku wisi na włosku, "będzie zwrot akcji"

Oczywiście, nie wszystkie kluby Metalkas 2. Ekstraligi zamknęły składy na następny sezon. Nadal nic nie wiemy, co wydarzy się w Łodzi, wciąż nie zostało potwierdzone, czy zaproszenie do szybkiego powrotu na zaplecze elity otrzyma Energa Wybrzeże Gdańsk. Oficjalnie nie wiemy też, który z tegorocznych zespołów Krajowej Ligi Żużlowej zostanie dopuszczony (awans wywalczyła Unia Tarnów, ale na włosku wisi licencja i w blokach startowych czeka Ultrapur Start Gniezno).

W środowisku plotkuje się, że oferty z tych klubów nie będą dla Duńczyka atrakcyjne. Pedersen w swojej bogatej karierze podpisał już wiele lukratywnych kontraktów. Teraz już to się skończyło. Słyszymy, że jeśli Duńczyk nie zobaczy wysokich ofert i pieniędzy za podpis od razu, to może przeczekać ten trudny moment i wybrać klub dopiero wiosną (taki ruch w 2024 roku nie opłacił się Matejowi Zagarowi, słoweniec nigdzie nie znalazł pracy. Wtedy, po ewentualnych kontuzjach, znów może stać się łakomym kąskiem nawet dla prezesów z PGE Ekstraligi. Małe zainteresowanie Pedersenem trochę dziwi, gdyż dla wielu klubów byłby świetnym ruchem marketingowym.

Nicki Pedersen w parku maszyn./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Na zdjęciu: Nicki Pedersen/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Nicki Pedersen/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem