Ogłoszenie stałych dzikich kart na Speedway Grand Prix to jedno z najważniejszych wydarzeń tak zwanego sezonu ogórkowego. Zwłaszcza kibice lubią pobawić się w typowanie, by następnie porównać ile zaproszonych do cyklu nazwisk udało im się trafić. Promotorzy czasem potrafią zaskoczyć i zaprosić kogoś nieoczekiwanego w celu podbicia frekwencji podczas pojedynczych rund. Tak stało się właśnie jesienią 2023, bo zamiast Macieja Janowskiego bilety do elity otrzymali Andrzej Lebiediew czy Kai Huckenbeck. Obaj są najlepszymi zawodnikami w swoich ojczyznach. Niemiec przyczynił się już do kapitalnych wyników sprzedaży na majową rundę w Landshut. Łotysz także nie ma się czego wstydzić, ponieważ powoli staje się gwiazdą na skalę krajową. - Mnóstwo osób na Łotwie zaczęło interesować się żużlem po tym jak zostałem stałym uczestnikiem cyklu Grand Prix. Otrzymałem też sporo telefonów z telewizji oraz różnych portali internetowych. To świetne zarówno dla mnie, jak i dla młodych chłopaków, którzy dopiero co zaczynają przygodę z naszym ukochanym sportem. Każdy w kraju widzi, że Łotysz może rywalizować z najlepszymi na świecie. Zainteresowanie mediów robi naprawdę wiele dobrego - przekazał na łamach fimspeedway.com. Andrzej Lebiediew mówi to wprost. „Nigdy wcześniej nie było tak dużego zainteresowania” Andrzej Lebiediew nie patrzy tylko i wyłącznie na siebie. Interesuje go przede wszystkim zapewnienie odpowiednich warunków dla młodszych od niego żużlowców. - Wielokrotnie wspominałem, że jednym z moim głównych celów jest popularyzacja żużla w ojczyźnie. Coś takiego jak robi Martin Vaculik na Słowacji. Kto wie, może za dziesięć lat odtrąbię sukces, ponieważ powstaną nowe obiekty poza Rygą i Daugavpils. Cieszy mnie też, że młodzież ma motywację do ciężkiej pracy. Ona zawsze popłaca. Widać to doskonale po przykładzie Daugavpils. Trzeba mieć marzenia i wierzyć, że one się spełnią. Mam nadzieję, że jeszcze przez wiele lat będę mógł inspirować młode pokolenie - dodał. Nowy nabytek Fogo Unii Leszno w powyższej wypowiedzi wspominał o Daugavpils. Motosportowym centrum kraju jest obecnie Ryga (obecność torów motocrossowych - dop.red.), do której już w zeszłym roku zawitał cykl Grand Prix. Na trybunach pojawił się komplet publiczności. Podobne obrazki obejrzymy pewnie za parę miesięcy. Nie byłoby jednak sukcesu organizacyjnego, gdyby nie wsparcie lokalnych sponsorów. - Mają spore fundusze, które wydają na żużel, bo widzą w tej dyscyplinie miejsce, w którym mogą się promować. Nigdy wcześniej nie było tak dużego zainteresowania - zakończył Andrzej Lebiediew. Najlepsi zawodnicy globu do stolicy Łotwy zawitają na początku września. Możliwe, że zmagania odbędą się przy sztucznym oświetleniu, którego ostatnio brakowało.