Fredrik Lindgren po życiowym sukcesie z impetem wszedł w tegoroczny sezon. Większość obserwatorów była pod wrażeniem i sugerowała, że znów może napsuć sporo krwi Bartoszowi Zmarzlikowi. Nagle jednak spuścił z tonu i jest cieniem samego siebie. Powód może być stosunkowo błahy. Zmora wicemistrza świata, powtarza się znany scenariusz Lindgren brylował w przedsezonowych turniejach oraz pierwszych meczach PGE Ekstraligi. Udanie rozpoczął także cykl Grand Prix, bo od zajęcia trzeciego miejsca w chorwackim Gorican. Kiedy przyszedł maj, to Szwed kompletnie nie istnieje. Temperatury wzrosły, a jego sprzęt stał się po prostu wolny. Zresztą to nie pierwsza taka sytuacja, jeśli chodzi o tego zawodnika. Brak prędkości to jedno, ale kibiców niepokoić może liczba defektów. Najpierw jego motocykl odmówił posłuszeństwa podczas nieudanej rundy mistrzostw świata na PGE Narodowym w Warszawie, a tydzień później stracił silnik podczas meczu przeciwko Falubazowi Zielona Góra. Kiedy wsiadł na drugą maszynę, to przyjechał z tyłu, przegrywając nawet z Michałem Curzytkiem. Frustracja gwiazdy, kamery to uchwyciły Kłopoty aktualnego wicemistrza świata potwierdziły się również w Landshut oraz w Lesznie. W tym drugim był tak sfrustrowany, że próbował kopnąć po wyścigu Nazara Parnickiego. Fredrik był zdenerwowany na Ukraińca, który go dwukrotnie pokonał. Lindgren czuł po prostu niemoc i najpewniej stąd wynikały te nerwy. Gdyby był w odpowiedniej formie, to nie musiałby uciekać do takich zagrywek. W Lublinie na razie śpią spokojnie, ale nie da się ukryć, że powoli cierpliwość może się skończyć. Wpadki Szweda nie wpływają znacząco na wynik, bo Motor wciąż jest niepokonany. Nie wiadomo jednak jak długo taki stan rzeczy się utrzyma. Najgorsze jest to, że sztab szkoleniowy Motoru nie bardzo wie, co jest grane. Muszą mieć się na baczności, to będzie prawdziwa weryfikacja Za chwilę do Lublina przyjeżdża rozpędzona Betard Sparta Wrocław, która uporała się z większością problemów. Dariusz Śledź dysponuje chociażby piekielnie szybkim Artiomem Łagutą, który z pewnością ostrzy zęby na wyścigi z Bartoszem Zmarzlikiem. Motor musi mieć się na baczności, bo wrocławianie nie mają nic do stracenia. Z takim Lindgrenem może być im niezwykle trudno. Zresztą Sparta potrafiła już zaskakiwać lubelski zespół na ich własnym torze. W ubiegłym roku nieoczekiwanie pokonali ich 46:44, lecz był to debiut Zmarzlika na tym torze, co ciekawe bardzo nieudany. Wtedy gospodarze praktycznie odjechali tylko jeden trening na swoim obiekcie. Teraz ta liczba już wzrosła, ale nadal jest ona dużo mniejsza od reszty ekstraligowych drużyn.