Dla większości obserwatorów mecz mistrza Polski z beniaminkiem jest jedynie formalnością. Faktycznie, raczej sporadycznie zdarza się by nowy zespół w lidze zagroził hegemonowi nawet u siebie, a co dopiero na wyjeździe. Falubaz zaczął nieźle, bo przywiózł remis w biegu otwarcia. Były to jednak dobre złego początki. Motor ruszył od wyścigu juniorów, w którym Wiktor Przyjemski i Bartosz Bańbor nie dali szans rywalom z Falubazu. Od tej chwili przewaga miejscowych tylko się powiększała, bo przyjezdni nie mieli zbyt wielu argumentów. Wydarzeniem dnia był zdecydowanie powrót do Lublina Jarosława Hampela, który rok temu zaliczył tak kapitalną końcówkę sezonu, że kibice wręcz błagali by zostawić go w składzie. Finalnie do tego nie doszło, bo jednak Hampel to zawodnik wiekowy i dość urazowy, więc postanowiono dać mu wolną rękę. I być może był to błąd, bo były wicemistrz świata jeździ świetnie. Chociaż z drugiej strony - kogo miałby w Motorze zastąpić? Przeciętnie jedzie tylko Mateusz Cierniak, ale on w składzie być musi. Miazga od początku. Tylko on był w stanie walczyć Po czterech biegach Motor prowadził 18:6 i właściwie było po meczu. Swoje robili liderzy po stronie gospodarzy, ale nie tylko oni. Przebudził się też Mateusz Cierniak, który początek sezonu miał co najwyżej średni. Był jednak w szeregach gości jeden człowiek, który zasłużył na wielką pochwałę. To... Jarosław Hampel, a jakże! Ten niechciany w Lublinie rok temu. - Wiedziałem. No po prostu wiedziałem. Przyjedzie Hampel i będzie naszych woził - mówił z uśmiechem starszy pan na łuku, po drugiej trójce zawodnika. Hampel mógł mieć komplet po trzech startach, ale zabrał mu to kolega z zespołu, Jan Kvech. Czech upadł, gdy lider Falubazu był z przodu. W powtórce Hampel już gorzej wyszedł spod taśmy i nie dał rady wygrać. Przyjechał trzeci, ale i tak był zdecydowanym liderem drużyny. W środkowej części zawodów zaczynał się też przebudzać Rasmus Jensen, ale to było za mało. Nie istnieli bracia Pawliccy, fatalnie jechał Kvech i juniorzy. A Motor robił swoje. To już było tylko dobijanie. Fatalny występ braci Chciałoby się napisać coś interesującego o ostatnich biegach meczu Motoru z Falubazem, ale tak naprawdę nie ma czego. Dominacja miejscowych była niepodważalna, czasem wydawało się wręcz że nie jadą nawet na sto procent możliwości. Falubaz miał dwóch zawodników: Hampela i Jensena. Katastrofalnie jechali bracia Pawliccy. Przed biegami nominowanymi mieli razem 4 punkty! Dodatkowo Piotr zamiast tych punktów, zbierał litery za upadku z własnej winy. Ostatecznie Motor wygrał, ale żadnej wymiernej informacji ten mecz nie dał. Było jasne, że Falubaz nie będzie w stanie na tym terenie niczego ugrać. Gospodarze mają zupełnie inne cele. Przed Bartoszem Zmarzlikiem, Dominikiem Kuberą, Fredrikiem Lindgrenem i Jackiem Holderem teraz długa droga do Landshut. To tam już jutro odbędzie się druga runda cyklu GP. W trasę wybierze się też Jan Kvech z Falubazu, ale on w dużo gorszym nastroju. Orlen Oil Motor Lublin 56 9. Dominik Kubera 9+1 (1*,3,3,2,-) 10. Mateusz Cierniak 11+2 (3,2*,2*,1,3) 11. Jack Holder 9 (2,1,3,3,-) 12. Fredrik Lindgren 5+1 (2*,3,d,0) 13. Bartosz Zmarzlik 11 (3,2,3,3,-) 14. Wiktor Przyjemski 7+1 (3,2*,1,1) 15. Bartosz Bańbor 4+2 (2*,1*,0) 16. Bartosz Jaworski 0 (0) NovyHotel Falubaz Zielona Góra 34 1. Jarosław Hampel 13 (3,3,1,3,3) 2. Jan Kvech 0 (0,0,w,-,-) 3. Rasmus Jensen 10 (0,2,2,2,2,2) 4. Przemysław Pawlicki 1 (1,0,0,-) 5. Piotr Pawlicki 3 (1,u,2,u,-) 6. Kacper Rychliński 1 (0,0,1) 7. Mateusz Łopuski 2 (1,1,0) 8. Michał Curzytek 4 (1,2,1)