W FIM nie ma jednomyślności w sprawie wyrzucenia Bartosza Zmarzlika z Grand Prix Danii w Vojens. Jury zawodów w składzie Phil Morris, Tony Olsson, Craig Ackroyd, Hanne Thomsen nie miało litości dla Zmarzlika. Jednak już Darja Pavlic z Komisji Wyścigów Torowych FIM pisze, że one nie wykluczyłaby Zmarzlika. Głos rozsądku w FIM. Ona jest w szoku z powodu Zmarzlika - Jestem w szoku - napisała krótko po podjęciu tamtej decyzji, pokazując, że kompletnie nie zgadza się z tym, co stało się w Vojens, a teraz wrzuciła kolejny kamyczek do ogródka, zwracając uwagę na to, że rok temu nie wyrzucono zawodnika, który naruszył ten sam punkt regulaminu, co Zmarzlik. Rok temu chodziło o strój, a właściwie jego brak, bo fetujący wygraną w Grand Prix w Gorzowie Anders Thomsen wyjechał na tor w samych slipach. Impreza wciąż trwała, bo pół godziny po ostatnim biegu, to jest czas na składanie protestów, więc ten okres jest wciąż traktowany, jak zawody. Thomsena nikt za brak stroju i reklamy sponsora nie wyrzucał Wtedy jednak nikomu nie przyszło do głowy, żeby wyrzucać Thomsena za to, że nie prezentuje logotypów sponsora cyklu. W przypadku Zmarzlika postąpiono inaczej i mamy precedens, bo okazuje się, że to samo przewinienie można interpretować na dwa sposoby. Na dokładkę kara nałożona na Zmarzlika powoduje, że jego walka o złoto mocno się komplikuje. Nie ma już 24, a tylko 6 punktów przewagi. - Nie znam jeszcze szczegółów, ale tutaj wystarczyłaby kara finansowa. Moim zdaniem to absurd, bo żaden żużlowiec nigdy nie otrzymał takiej dyskwalifikacji za stukrotnie gorsze wykroczenia, jak przemoc, czy nienawiść - zwraca uwagę Pavlić w innym wpisie. Zmarzlik już jeden protest napisał Team Zmarzlika zaraz po wyrzuceniu go z GP Danii pisał protest. Zwrócił w nim uwagę na to, że przecież regulamin pozwalający usunąć zawodnika z turnieju i nałożyć na niego finansową grzywnę w wysokości 600 euro nie jest jednoznaczny. Nad taryfikatorem jest informacja, że jury może, ale nie musi tego robić. W piśmie, jakie Zmarzlik wręczył przewodniczącemu jury, wszystko zostało szczegółowo rozpisane. Polak zwrócił też uwagę na to, że regulamin dyscyplinarny FIM pisze o karach adekwatnych do przewinienia i zgodnych z duchem sportu. Tamto odwołanie nic nie dało, ale wiemy, że teraz team Zmarzlika myśli o złożeniu kolejnego. Część działaczy polskiej federacji uważa, że to miałoby sens i przywołuje przykład podany przez panią Pavlić. Od jednej z ważnych osób w PZM słyszymy jednak, że odwołanie i tak nic nie da Zmarzlikowi, że FIM je odrzuci. - Dla Bartka lepiej będzie, jak skupi się na tym, żeby utrzeć im nosa na torze. Cegielski namawia Zmarzlika na kolejny protest. "Napluli nam w twarz" Jednak Krzysztof Cegielski, szef stowarzyszenia zawodników mówi wprost, że Zmarzlik musi pisać odwołanie. - Tam jest teraz duża awantura, bo Darja Pavlic ma mocną pozycję w FIM, a oni napluli nam w twarz. Ja już mam dość tych chamskich opowieści Castagni i Morrisa o Polakach, tego ich lekceważenia. Oni przekroczyli wszystkie granice. Zróbmy wszystko, żeby na finałowej rundzie w Toruniu nie czuli się komfortowo. A Bartek to odwołanie musi koniecznie napisać - apeluje Cegielski. - Ja tylko przypomnę, że było już wiele takich przewinień, za które można było wyrzucać zawodników. Woffinden zbluzgał Morrisa, dyrektora cyklu, ale nikt go za to nie zawieszał. Tak samo, jak nie zawiesza się żużlowców, którzy mają sponsorów będących jednocześnie sponsorami całego Grand Prix. Pod te paragrafy łatwo można znaleźć winnego. Złośliwość i chamstwo przerosło wszelkie granice. Wiedzieliśmy, że nas nie cierpią i teraz to pokazali. Nie było Polaka w jury, więc z uśmiechem na ustach wyrzucili Bartka - mówi wyraźnie poirytowany Cegielski.