Artiom Łaguta na początku inwazji oskarżany był o zbyt delikatny stosunek wobec działań Rosji w Ukrainie. Zradykalizował swoją narrację, gdy większość środowiska zaczęła opowiadać się za wykluczeniem rosyjskich żużlowców z polskich rozgrywek w ramach sankcji na najeźdźcę. - W tej sytuacji po prostu nie wyobrażam sobie startów dla tej putinowskiej Rosji i bez względu na konsekwencje nie będę tego dalej robił - powiedział Wirtualnej Polsce. - Po prostu chcę się jasno odciąć od tej agresji. Dziesięć lat mieszkam w Polsce, tu jest moja rodzina, tu do szkoły chodzą moje dzieci, ja tu mieszkam i pracuję od lat. Czuję się Europejczykiem, a Europa jasno określa agresję Putina. To czyste zło, a ja mam inne wartości - dodawał. - Giną ludzie, bo ktoś szalony w swoim szaleństwie do tego doprowadził. A ja tego szaleństwa nie akceptuję - dodawał. Łaguta zapowiedział także, że wystąpił do Polskiego Związku Motorowego o wydanie mu polskiej licencji żużlowej. Indywidualny mistrz świata wyraził w ten sposób chęć występów pod biało-czerwoną flagą. Jego stanowisko podzieliło środowisko. Jedni pochwalają jego gest, drudzy zarzucają mu koniunkturalizm i pytają dlaczego nie wypowiedział się w taki sposób wcześniej. Putina nie można tam krytykować Echa wypowiedzi mistrza świata dotarły także do Rosji, gdzie spotkały się z bardzo ostrą krytyką. O ile Polacy zgadzają się z przekazem żużlowca, a czasami powątpiewają tylko w jego szczerość, to na wschodzie jego słowa zostały odebrane niemal jak zdrada stanu. - Cała drużyna była w szoku. Dzwonili do mnie z całego kraju. Znam Artioma od bardzo dawna, dołączył do naszego klubu będąc jeszcze dzieckiem. Stworzyliśmy mu jak najlepsze warunki, jeździł bardzo dobrze, ale daleko było mu do wolontariusza - mówi Igor Stoliarow, trener Wostoku Władywostok. - Wiadomo, w profesjonalnym zespole nikt nie jeździ za darmo. W innym klubie zaoferowano mu większe pieniądze. Oczywiście podpisał z nimi kontrakt. Później kolejna drużyna zaproponowała jeszcze więcej, więc przeniósł się do nich. Potem wrócił jeszcze do Wostoku, ale ostatecznie zupełnie odszedł z rosyjskiego żużla. Ten człowiek przekłada pieniądze ponad wszystko, ale na tym świecie i w tym kraju nie wszystko da się za nie kupić - grzmi Rosjanin. Rosyjski trener nie owija w bawełnę. Bez żadnych ogródek atakuje byłego podopiecznego za jego krytykę wobec kraju. - Zawsze taki był. Patriotyzm jest dla niego rzeczą na sprzedaż. Za jakiś czas będzie mówić o Polsce tak samo jak teraz o Rosji, jeśli inny kraj w którym rozwija się żużel zaoferuje mu więcej pieniędzy. Udowadnia to wszystkimi swoimi ruchami. Jako sportowiec spisywał się oczywiście bardzo dobrze, należy mu to oddać. Ale jako osoba? Nie wystarczy być mistrzem, należy być też mężczyzną. Nie wszystko da się wycenić pieniędzmi. Niestety, on myśli inaczej - zarzuca mu. Łaguta na celowniku proputinowców Trudno brać sobie do serca słowa rosyjskiego szkoleniowca. Za przykład dobrego zachowania stawia on Grigorija Łagutę, który obcesowo odmówił komentarza w kwestiach związanych z agresją Putina. Jego aktywność spotkała się w Polsce z tak dużym oburzeniem, że nawet kibice Motoru Lublin apelowali do prezesa Jakuba Kępy o rozwiązanie kontraktu ze starszym braci, kapitanem zespołu. - Wielu rosyjskich sportowców występuje w Polsce. Każdy ma swoje stanowisko, ale nikt nie pozwolił sobie na wypowiedzi przeciwko ojczyźnie. Na przykład kiedy jego brat był pytany o sytuację na Ukrainie, odsunięcie rosyjskich sportowców i stanowisko Artioma, to odpowiedział "bez komentarza" - próbuje tłumaczyć Stoliarow. Nie potrzeba dyplomu z politologii, by zauważyć wylewającą się ze słów trenera proputinowską narrację. - Żaden rosyjski sportowiec startujący w Polsce nie zdecydował się na obrażanie Rosji, Putina czy wręcz przyznanie, że jest mu wstyd, że jest Rosjaninem. Wiadomo, że wojna nie jest niczym dobrym, ale atak na kraj? Nie rozumiem tego - deklaruje on Najwyraźniej bał się, że zostanie bez pieniędzy, gdyby rosyjscy sportowcy zostali wykluczeni z polskich rozgrywek. Nikt jednak nie blokował mu powrotu do ojczyzny. Przynajmniej do ostatniego wywiadu, bo moja opinia jest zbieżna ze stanowiskami włodarzy innych rosyjskich klubów - kończy stanowczo.