Emil Sajfutdinow nie tak sobie wyobrażał starcie z ebut.pl Stalą Gorzów. 34-latek niewiarygodnie się męczył, przegrywał starty i musiał morderczo wyrywać punkty na dystansie. KS Apator przegrał, a Emil zdobył 8 punktów z bonusem. Rosjanin był jednym z ojców porażki. Puściły mu nerwy, powiedział, co o tym myśli Ogromne nerwy trzymały go jeszcze na samym końcu spotkania, gdy sędzia wykluczył go z wyścigu nominowanego. Sajfutdinow został wywieziony tuż po starcie przez Szymona Woźniaka. Upadł na tor i był wściekły na decyzję arbitra. - Co ja mam po płocie jechać? Przyzwyczajeni są wszyscy. Mecz z Zieloną Górą pokazał, że na pierwszym łuku mamy dużą prędkość. Rywal mnie dotknął i musiałem położyć motocykl, bo płot się zbliżał - tłumaczył. Przyrównał sytuację do tej sprzed tygodnia, kiedy dwukrotnie leżał na wejściu w pierwszy wiraż. Tym razem to on był najbardziej poszkodowany. Gwiazdor skwitował dyskusje ekspertów Były uczestnik cykli Grand Prix był bardzo rozgoryczony. Zwrócił się także do działaczy. Zabrał głos w sprawie wszelakich dyskusji na temat wypadków. - Czasami te decyzje i zastanawianie się "dotknął czy nie dotknął", nie podobają mi się. Niech sami pokażą, żużel zaczyna być skomplikowany. Po to mamy zasadę pierwszego łuku, żeby w takich sytuacjach powtarzać w całej obsadzie. Nie przewracam się specjalnie - podkreślił. Trzeba jednak zaznaczyć, że to już drugie takie spotkanie, kiedy Emil ma problemy na toruńskiej Motoarenie. Pierwsza wpadka miała miejsce w meczu z Betard Spartą Wrocław. Wówczas drużyna wygrała 52:38 i nikt z tego nie robił wielkiej tragedii. Teraz jego dyspozycja miała olbrzymie znaczenie. Kibice i eksperci zauważyli również, że sam zawodnik nie jest już tak skuteczny, jak rok temu. W ubiegłym sezonie był głodny rywalizacji po rocznej karencji, a teraz jego punkty są po prostu solidne. Torunianie szczególnie mogą mieć pretensje za wyścigi nominowane, które w ostatnim czasie nie są atutem ich lidera. Jeśli w porę się nie przebudzi, to KS Apator będzie w dramatycznej sytuacji.