Do sezonu żużlowego pozostały jeszcze niemal 3 tygodnie, a ROW Rybnik już boryka się ze sporymi problemami kadrowymi. Kacper Tkocz złamał obojczyk na jednym z pierwszych treningów po zimowej przerwie. Wbrew pozoru oznacza to spory kłopot dla śląskiego klubu, jako iż w świetle zakończenia kariery przez Przemysława Gierę - klub wiedział od tej decyzji już od kilku miesięcy - to właśnie Tkocz miał zajmować miejsce u boku Pawła Trześniewskiego w składzie na mecze ligowe. ROW Rybnik zaraz będzie miał za mało juniorów Jakby tego było mało, trzeci najbardziej obiecujący młodzieżowiec drużyny uczestniczył w bardzo groźnym wypadku podczas próbnych jazd w ostatni wtorek. Został przewieziony do szpitala, a wyniki badań wciąż nie są jeszcze znane. Jeśli będzie czekać go kilkutygodniowa pauza, to ROW znajdzie się w srogich opałach. Trener Skupień będzie mieć do dyspozycji wyłącznie dwóch juniorów - wybitnie utalentowanego Trześniewskiego i znacznie słabszego Lecha Chlebowskiego. Zobacz też: Szok po decyzji Ashleigh Barty. Oto prawdziwe powody zakończenia kariery Ten drugi nie sprawia wrażenia zawodnika mogącego godnie reprezentować dziesięciokrotnych mistrzów Polski w pierwszej lidze. Liczy sobie 16 lat i wciąż jeszcze miewa problemy z utrzymywaniem się na motocyklu podczas jazdy. Pomóc miało mu wsparcie Siergieja Łogaczowa. Lider ROW-u po zawieszeniu rosyjskich zawodników został oddelegowany do pracy jako mechanik Kacpra Tkocza, lecz po jego kontuzji prezes Krzysztof Mrozek przeniósł go do teamu Chlebowskiego. Próżno jednak oczekiwać by wsparcie klasowego żużlowca - nawet tak dobrze znającego tor przy Gliwickiej 72 - miało nagle sprawić, że stanie się on solidnym pierwszoligowym juniorem. Łogaczow przydałby się Trześniewskiemu Być może lepiej byłoby, gdyby Łogaczow więcej uwagi poświęcił Pawłowi Trześniewskiemu. O jego sporym talencie już w zeszłym roku mówiła cała żużlowa Polska. Słynny trener Marek Cieślak - prowadzący ROW w minionym sezonie - publicznie zdradzal, że nie może doczekać się jego debiutu. Młody rybniczanin bardzo często zestawiany jest przez ekspertów z Wiktorem Przyjemskim, Krzysztofem Lewandowskim czy Damianem Ratajczakiem. Głównym mankamentem Trześniewskiego jest póki co brak doświadczonego mechanika. Tę funkcję w jego teamie wciąż pełni ojciec zawodnika, który nie ma zbyt wiele doświadczenia związanego z pracą przy sprzęcie w czarnym sporcie. Jak słyszymy od osób z kręgu rybnickiego klubu, podczas ostatniego sparingu pomocnicy Trześniewskiego kopiowali po prostu ruchy mechaników bardziej doświadczonych żużlowców. To droga donikąd, bowiem każdy zawodnik potrzebuje od swej maszyny innej specyfiki. Trześniewski po bardzo dobrym pierwszym wyścigu później woził już więc tylko ogony. Czytaj również: Wielkie problemy Jakoba Ingebrigtsena. Norweg przeczuwał, co się dzieje "Złote dziecko rybnickiego żużla" bardzo skorzystałoby więc na ciągłym wsparciu lidera swojej drużyny. Łogaczow mógłby wytłumaczyć mu jak zachowują się motocykle przy Gliwickiej, a później pomóc mu odkryć zestawienie najbardziej kompatybilne ze stylem jazdy nastolatka. Co najważniejsze, u jego boku istniałoby znacznie większe prawdopodobieństwa, że zaangażowanie Rosjanina nie okaże się syzyfową pracą.