Projekt Texom Stal Rzeszów doszedł do ściany. Drużyna wygrała rundę zasadniczą i zaczyna rywalizację w play-off. Może ją wygrać, awansować, ale pytanie, co dalej wydaje się jak najbardziej zasadne. Stal Rzeszów ma poważne problemy Pewnie teraz każdy myśli, że zacznę w tym miejscu pisać, ilu zawodników Stali nadaje się na 1. Ligę. Nie zrobię tego. Nie w tym miejscu. Stal ma bowiem ważniejsze problemy. Zacznę od tego, że mój niepokój wzbudza to, co widzę na trybunach Stali. A widzę pustki, bo obiekt mogący pomieścić 11700 widzów nie jest zapełniony nawet w jednej trzeciej. Średnia 3 tysiące na mecz, to wygląda słabo. Napiszę wprost, to wygląda tak, jakby ludzie w Rzeszowie byli średnio zainteresowani żużlem. Jest, bo jest, ale ta 2. Liga spełnia wszystkie potrzeby. Więcej nie trzeba. Puste trybuny oznaczają pustki w kasie A pustki na trybunach, to też pustki w kasie. Jest taka zasada, że z przychodu z dnia meczu klub powinien móc się z tego meczu rozliczyć. Przy 3 tysiącach Stali zdecydowanie nie starcza na wypłatę premii dla zawodników. Księgowa Stali po każdym spotkaniu ma prawo być przerażona, bo po zapłaceniu ochrony i cateringu zostaje kilkanaście tysięcy na zapłatę punktówki. Idźmy jednak dalej. Te pustki na stadionie oznaczają, że Stal nie ma się czym bić na transferowej giełdzie. Nawet jeśli dwaj główni sponsorzy (Texom, Stolaro) wyłożą po 1,5 miliona złotych, to Stal nie jest w stanie przyciągnąć gwiazd, które chcą pół miliona za podpis i 5 tysięcy za punkt. Klub z Rzeszowa stać na godne życie bez fajerwerków Stal z tym, co ma stać na godne życie i solidny skład. Dodajmy: solidny, ale niczego niegwarantujący skład. Do tego co jest, może dojdzie Timo Lahti albo Nicolai Klindt. Może uda się pozyskać Wiktora Rafalskiego, jeszcze dojdzie jakiś ciekawy zawodnik na U24, ale na więcej nie wystarczy. Fajerwerków nie będzie. A przecież z Kildemandem, Thorssellem, Nowakiem i Pieszczkiem Stal ligi nie zawojuje. Będzie się bić o utrzymanie. Do samego końca, do ostatniej kolejki. No, chyba że założymy, że Landshut rozłoży się na łopatki i to uratuje Stal. Jakby jednak nie spojrzeć perspektywa rozwoju z kibicami, których nie ma, to marna perspektywa. To aż dziwne, bo Stal jest poukładana tak, jak dawno nie była. Wszystko jest na swoim miejscu. Są odpowiedni ludzie, jest finansowa płynność. Żeby było ciekawiej, to żużel w Rzeszowie nie ma nie tylko wsparcia kibiców, ale i też miasta. W 2022 klub dostał okrągły milion, w tym roku już tylko połowę tej kwoty. Jeśli utrzyma się ta tendencje, to co będzie za rok?