Emil Sajfutdinow odchodząc z Leszna w 2021 roku był w lekkim dołku. Co prawda w cyklu Grand Prix zdołał zdobyć brązowy medal, jednakże w rozgrywkach ligowych był cieniem samego siebie. Lekiem na całe zło miał być transfer do Torunia, a co za tym idzie zmiana otoczenia. Nagle wybuchła wojna na Ukrainie i kariera Rosjanina stanęła pod wielkim znakiem zapytania. Nieoczywisty wybór Rosjanina. To był strzał w dziesiątkę 34-latek zdawał sobie doskonale sprawę, że jeśli zawieszenie potrwa dłużej niż rok, to w konsekwencji oznacza to koniec jego kariery żużlowca. Jak się okazało udało mu się wrócić w 2023 roku podobnie jak całej reszcie, która miała także polskie obywatelstwo. Wszyscy zastanawiali się, co kombinuje Emil, kiedy oświadczył, że zamierza spróbować silników Berta Van Essena. Drzwi do stajni Ashleya Hollowaya czy chociażby Ryszarda Kowalskiego miał zamknięte, więc musiał eksperymentować. Wybór Holendra był strzałem w dziesiątkę, a ten zaczął produkować silniki również między innymi Jasonowi Doyle'owi oraz Fredrikowi Lindgrenowi. Do tunera zgłaszali się właściwie sami czołowi zawodnicy na świecie, lecz inżynier w pewnym momencie zaczął odmawiać kolejnych zamówień i zamknął się na wąskie grono. Każdy chciał mieć w warsztacie chociaż jeden jego silnik, bo nieoczekiwanie okazały się one bardzo szybkie. Wrócił w mistrzowskim stylu. Zmarzlik ma się czego obawiać? Sajfutdinow dzięki temu wrócił w fenomenalnym stylu do PGE Ekstraligi. Właściwie w pojedynkę stanowił o sile KS Apatora Toruń, wykręcając drugą najlepszą średnią biegopunktową w lidze. Lepszy był od niego tylko Bartosz Zmarzlik. Rosjanin znów zaczął zachwycać i walczyć jak równy z równym z najlepszymi na świecie. Jedyny mankament jest taki, że sam zainteresowany nie może się dodatkowo sprawdzić w Grand Prix. Tam z pewnością oglądalibyśmy jego zacięte boje z 4-krotnym mistrzem świata. Na razie jego celem co najwyżej może być pokonanie Zmarzlika w statystykach najlepszej ligi świata. Nie tak dawno, bo 4 lata temu to właśnie Emil okazał się najlepszy, a Bartosz wówczas zajął trzecie miejsce, a już na swoim koncie miał dwa tytuły. Polak przyznał rok temu po jednym z meczów w Lublinie, że zerka na statystyki i jego jedynym celem jest pozycja numer jeden. Jego plany zniweczyć może Sajfutdinow, który aktualnie wydaje się najbardziej kompletnym zawodnikiem, który jest w stanie pokazać mu plecy. Zmarzlik ma problemy w Lublinie Istotną kwestią może być dyspozycja 28-latka na torze w Lublinie. W debiutanckim sezonie w barwach Orlen Oil Motoru miewał wpadki. Nie rozgryzł tego owalu w stu procentach, lecz z drugiej strony Polak jest tego typu zawodnikiem, że nakręca go to do jeszcze cięższej pracy, która prędzej czy później przynosi efekt. Jednak liczbowo znów może to podobnie wyglądać, jak rok temu. Sajfutdinow natomiast w Toruniu czuje się jak ryba w wodzie. Gorzej szło mu na wyjazdach. Aktualnie ma wszystko w swoich rękach, by znów być numerem jeden w najlepszej lidze świata.