Partner merytoryczny: Eleven Sports

Rosjanin zagrał Zmarzlikowi na nosie. Polak jest bezradny

Bartosz Zmarzlik zdobył mistrzostwo świata po raz piąty w karierze, ale w PGE Ekstralidze notuje dużo gorszy sezon niż przed rokiem. Najlepszym zawodnikiem ligi zostanie najpewniej Artiom Łaguta, jeden z jego największych rywali. Ten nie może startować w cyklu Grand Prix, ale chce utrzeć mu nosa na krajowym podwórku. - W finale w Lublinie muszę zdobyć 12 punktów i będę od niego lepszy - mówi Łaguta, który posiada także polski paszport.

Bartosz Zmarzlik
Bartosz Zmarzlik/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński

W poniedziałek wielki finał PGE Ekstraligi. Wszystko wskazuje na to, że Motor Lublin odprawi z kwitkiem Spartę Wrocław i sięgnie po kolejny tytuł Drużynowego Mistrza Polski. Gościom na otarcie łez pozostanie srebro i coś jeszcze. Chodzi o Artioma Łagutę, który najpewniej zgarnie miano najlepszego żużlowca ligi. Dzięki doskonałej jeździe w rundzie play-off minął Bartosza Zmarzlika i nic nie wskazuje na to, aby miał zluzować pozycję lidera.

Łaguta mówi wprost: "chcę pokonać Zmarzlika"

Bartosz Zmarzlik notuje trudny dla siebie sezon, bo w tym roku miał sporo słabszych występów, do których nikt nie był przyzwyczajony. Nie przeszkodziło mu to w pewnym zdobyciu tytułu mistrza świata. W ostatnich dniach dorzucił do swojego dorobku Drużynowe Mistrzostwo Szwecji, a w poniedziałek najpewniej złoto z Motorem Lublin w PGE Ekstralidze. Można więc powiedzieć, że Polak ma wszystko, choć wiele wskazuje na to, że nie będzie mógł szczycić się mianem najlepszego zawodnika ligi.

Ten tytuł - z dużą dozą prawdopodobieństwa - trafi do Artioma Łaguty. Rosjanin z polskim paszportem obecnie legitymuje się średnią 2,459, a drugi Zmarzlik 2,416. Różnica nie jest duża, ale mistrz świata z 2021 roku jest w kapitalnej formie, a w obliczu problemów z prędkością Bartosza trudno sobie wyobrazić, aby nasz rodak był w stanie odrobić tę stratę. - Zdobędę 12 punktów i to powinno wystarczyć do utrzymania przewagi - mówi Łaguta, który zupełnie nie kryje się z tym, że to dla niego prestiżowa rywalizacja.

Zmarzlik i Łaguta to wielcy rywale. Ich walka zaczęła się w 2021 roku, kiedy Rosjanin na finiszu wyrwał Bartoszowi mistrzostwo świata. Rok później nie mógł go bronić, bo po wybuchu wojny na Ukrainie został zawieszony. Do Grand Prix wrócić nie może, choć wielu uważa, że jest jedynym żużlowcem, który mógłby Polakowi realnie zagrozić. Pokazuje to właśnie w PGE Ekstralidze, gdzie radzi sobie świetnie.

Paulina Czarnota Bojarska. Podsumowanie spotkań Ligi Konferencji. WIDEO/Paulina Czarnota Bojarska/Interia.tv

Zmarzlik unika tego tematu jak ognia

Swoją drogą wątek wspomnianych średnich i prowadzenia Łaguty został poruszony w ostatniej Mix Zone po pierwszy meczu finałowym we Wrocławiu. Rosjanin mówił o swoim prowadzeniu dużo i z radością na twarzy. Zmarzlik zaś zamykał się i nie bardzo chciał ciągnąć ten temat. Tłumaczył, że już niejednokrotnie miał okazje wygrywać tę klasyfikację PGE Ekstraligi. Próbował więc nieco bagatelizować temat, choć trudno nie odnieść wrażenia, że gdzieś to w nim siedzi i najchętniej pokonałby Łagutę.

Wszystko przez to, że Bartosz to niezwykle ambitny zawodnik, który nie nawidzi przegrywać. Z Łagutą pozostanie mu na razie jedynie korespondencyjny pojedynek w lidze "na średnie". Nie zanosi się bowiem, aby Rosjanin w najbliższym czasie dostał zgodę na powrót do Grand Prix.

Artiom Łaguta, Jason Doyle, Bartosz Zmarzlik/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Podium zawodów - Maciej Janowski, Bartosz Zmarzlik i Artiom Łaguta/Jarosław Pabijan/Flipper Jarosław Pabijan
Podium szwedzkich zmagań - Artiom Łaguta, Bartosz Zmarzlik i Fredrik Lindgren/Jarosław Pabijan/Flipper Jarosław Pabijan





INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem