W poniedziałek wielki finał PGE Ekstraligi. Wszystko wskazuje na to, że Motor Lublin odprawi z kwitkiem Spartę Wrocław i sięgnie po kolejny tytuł Drużynowego Mistrza Polski. Gościom na otarcie łez pozostanie srebro i coś jeszcze. Chodzi o Artioma Łagutę, który najpewniej zgarnie miano najlepszego żużlowca ligi. Dzięki doskonałej jeździe w rundzie play-off minął Bartosza Zmarzlika i nic nie wskazuje na to, aby miał zluzować pozycję lidera. Łaguta mówi wprost: "chcę pokonać Zmarzlika" Bartosz Zmarzlik notuje trudny dla siebie sezon, bo w tym roku miał sporo słabszych występów, do których nikt nie był przyzwyczajony. Nie przeszkodziło mu to w pewnym zdobyciu tytułu mistrza świata. W ostatnich dniach dorzucił do swojego dorobku Drużynowe Mistrzostwo Szwecji, a w poniedziałek najpewniej złoto z Motorem Lublin w PGE Ekstralidze. Można więc powiedzieć, że Polak ma wszystko, choć wiele wskazuje na to, że nie będzie mógł szczycić się mianem najlepszego zawodnika ligi. Ten tytuł - z dużą dozą prawdopodobieństwa - trafi do Artioma Łaguty. Rosjanin z polskim paszportem obecnie legitymuje się średnią 2,459, a drugi Zmarzlik 2,416. Różnica nie jest duża, ale mistrz świata z 2021 roku jest w kapitalnej formie, a w obliczu problemów z prędkością Bartosza trudno sobie wyobrazić, aby nasz rodak był w stanie odrobić tę stratę. - Zdobędę 12 punktów i to powinno wystarczyć do utrzymania przewagi - mówi Łaguta, który zupełnie nie kryje się z tym, że to dla niego prestiżowa rywalizacja. Zmarzlik i Łaguta to wielcy rywale. Ich walka zaczęła się w 2021 roku, kiedy Rosjanin na finiszu wyrwał Bartoszowi mistrzostwo świata. Rok później nie mógł go bronić, bo po wybuchu wojny na Ukrainie został zawieszony. Do Grand Prix wrócić nie może, choć wielu uważa, że jest jedynym żużlowcem, który mógłby Polakowi realnie zagrozić. Pokazuje to właśnie w PGE Ekstralidze, gdzie radzi sobie świetnie. Zmarzlik unika tego tematu jak ognia Swoją drogą wątek wspomnianych średnich i prowadzenia Łaguty został poruszony w ostatniej Mix Zone po pierwszy meczu finałowym we Wrocławiu. Rosjanin mówił o swoim prowadzeniu dużo i z radością na twarzy. Zmarzlik zaś zamykał się i nie bardzo chciał ciągnąć ten temat. Tłumaczył, że już niejednokrotnie miał okazje wygrywać tę klasyfikację PGE Ekstraligi. Próbował więc nieco bagatelizować temat, choć trudno nie odnieść wrażenia, że gdzieś to w nim siedzi i najchętniej pokonałby Łagutę. Wszystko przez to, że Bartosz to niezwykle ambitny zawodnik, który nie nawidzi przegrywać. Z Łagutą pozostanie mu na razie jedynie korespondencyjny pojedynek w lidze "na średnie". Nie zanosi się bowiem, aby Rosjanin w najbliższym czasie dostał zgodę na powrót do Grand Prix.