Toruńskie "Anioły" zbudowały prawdziwy dream-team. Naszpikowana gwiazdami drużyna ma w tym sezonie walczyć o złoto. Dlatego wszyscy w klubie łapali się za głowy, kiedy Emil Sajfutdinow doznał prawdziwej sportowej zapaści w wyjazdowym meczu ze słabą Gezet Stalą Gorzów. Zanosi się na burzę w Zielonej Górze. Gorące krzesło klubowej legendy Blamaż Sajfutdinowa w Gorzowie. Lał go nawet Fajfer Andrzej Lebiediew, który tydzień wcześniej miał problem ze zdobywaniem punktów robił z Sajfutdinowem, co chciał. Rosjanina z polskim paszportem pobił nawet pogrążony w kryzysie Oskar Fajfer. Od razu pojawiły się głosy, że z takim Sajfutdinowem Toruń nie ma czego szukać w finale, że nawet kolejny, trzeci z rzędu brąz, będzie sukcesem. To nie jest jednak tak, że Sajfutdinow zapomniał, jak się jeździ. Po prostu w Gorzowie włożył do ramy motocykla silniki włoskiego GM tuningowane we Włoszech. Zrobił to samo, co Leon Madsen, który zalicza najgorszy sezon od lat. Ponoć te włoskie jednostki napędowe nie są takie złe, ale trzeba się nieźle natrudzić, żeby je dopasować. Te silniki nie do każdej nawierzchni pasują. Poza tym Włosi muszą nad nimi jeszcze trochę popracować. W Rybniku Sajfutdinow był najszybszy, pobił rekord toru Po blamażu w Gorzowie Sajfutdinow doszedł ze swoim menedżerem Tomaszem Suskiewiczem do wniosku, że nie może sobie pozwolić na kolejny eksperyment, bo jego drużyna może stracić kolejne punkty i to już będzie katastrofa. Dlatego włoski wynalazek trafił na półkę w garażu. Efekt był piorunujący. W Rybniku oglądaliśmy nowego, odrodzonego Sajfutdinowa. Był najszybszym zawodnikiem meczu. W jednym z biegów jechał z prędkością 120,5 kilometra na godzinę. Przez moment był też nowym rekordzistą toru z czasem 64,19 sekundy. Przed kamerami Eleven Sports nie chciał jednak zdradzić wprost, co takiego się stało, że znów jechał szybko. W Eleven Sajfutdinow nie chciał przyznać wprost, co zrobił - Miałem wcześniej problemy ze sprzętem, który nie pracował tak, jak powinien. Nie chodziło o ustawienia. On po prostu nie jechał. Poprawiliśmy to i czułem, że motocykle są szybkie. Zastanawialiśmy się, które silniki zabrać, przeanalizowaliśmy zapiski, które miał Tomasz Suskiewicz i coś wybraliśmy - mówił na okrągło Sajfutdinow. Przeprowadziliśmy małe śledztwo i bardzo szybko ustaliliśmy, że to coś, to stary silnik od Berta van Essena. Dokładnie z 2023 roku. Sajfutdinow współpracował z Holendrem, ma jego sprzęt, więc teraz odkurzył tamten silnik i włożył go do ramy. Trudno powiedzieć, czy to rozwiązanie będzie stosowane także w kolejnych spotkaniach. Niewykluczone, że w piątek w Toruniu Sajfutdinow wróci do GM-a. Pierwszy mecz na domowym torze pokazał, że na Motoarenie to działa. Zasadniczo żużlowiec ma cały garaż z różnymi silnikami, a w ostatnim czasie współpracuje nie tylko z Włochami, ale i też Niemcem Joachimem Kugelmannem i bydgoskim mechanikiem Witoldem Gromowskim. Ten ostatni głównie serwisuje silniki za zgodą innych tunerów.