Wczoraj podczas wywiadu Mateusza Puki z Glebem Czugunowem, zawodnik zachowywał się bezczelnie, jakby przyszedł tylko po to by zrobić sensację. Największą żenadę wywołał zwrotem: "Staram się nie wymiotować, jak na pana patrzę". Stało się to po normalnym, zwykłym pytaniu. Czugunow nie lubi jednak pytań o słabe wyniki, bo wtedy zazwyczaj nie radzi sobie psychicznie. Tym razem jednak przegiął. Sprawą już zainteresowały się władze ligi i zawodnik prawdopodobnie nie uniknie kary. Jakkolwiek absurdalnie to zabrzmi, znalazło się sporo takich którzy bronili Czugunowa, mówiąc że dobrze zrobił, że powiedział co myśli o tych okropnych dziennikarzach itd. Co ciekawe w wielu przypadkach byli to ci sami, którzy po krytyce danego zawodnika rozpoczynają akcje #stophejt, bardzo dbając rzekomo o kulturalne zachowania. Jak widać, dziennikarz nie ma prawa krytykować zawodnika, ale zawodnik ma prawo go obrażać. Bardzo ciekawe podejście. Obrzydliwy wpis Lachbauma. Pyta, kto go pobije? W czwartek rano w mediach społecznościowych w poziomie żenady koledze z reprezentacji Rosji postanowił dorównać Roman Lachbaum. - Czy znajdzie się ktoś, kto ułoży nos pana Mateusza na inną stronę? - napisał. Nietrudno domyślić się, o co mu chodzi. Lachbaum ma zapewne na myśli to, że ktoś powinien fizycznie "wymierzyć sprawiedliwość" dziennikarzowi. Oczywiście zawodnik dodał do tego emotki z uśmiechem, żeby wyjść na niewinnego, ale przekaz jest jasny. Tym samym kolejny raz widzimy, na ile pozwalają sobie zawodnicy wobec dziennikarzy. Ci sami zawodnicy, którzy po zawaleniu kilku meczów, zasłużenie krytykowani, mówią żeby przestać, bo nie mogą spać po nocach i muszą chodzić do psychologa. Podwójne standardy wychodzą kolejny raz. Prawdopodobnie należy zatem zacząć określać ich takimi samymi słowami, jakimi oni określają dziennikarzy. Jeśli ma być szczerze i wprost, to niech będzie po obu stronach.