Kiedy zawodnicy po meczu wygranym przez Betard Spartę 52:38 wyszli na tor, by podziękować kibicom, leszczyńscy fani dali o sobie znać. Widząc, że Artiom Łaguta zbliża się do zajmowanego przez nich sektora bardzo głośno wykrzyczeli popularną ostatnio przyśpiewkę stadionową "ruska kur...". Po dłuższej chwili okrzyki ucichły, a Łaguta nie dał się sprowokować i spokojnie wrócił do parku maszyn. Przypomnijmy, że choćby w ubiegłym sezonie, na tym samym stadionie emocjom dał się ponieść Gleb Czugunow, który rozwścieczony takimi okrzykami podbiegł do klatki i sam chciał wymierzyć sprawiedliwość tłumowi fanów. - Dla mnie to bez różnicy (czy śpiewają, czy nie - dop. red.). Nie denerwuje mnie to. Żadnych gestów w stronę kibiców nie wykonałem. Każdy wie, że nie zrobiłem nic złego. Nikogo nie skrzywdziłem. To nie mój problem, a kibiców, że się tak zachowują - podsumował całe zdarzenie Artiom Łaguta. Pojawił się przedmeczowy stres Niedzielne spotkanie z Fogo Unią Leszno było pierwszym meczem ligowym dla Artioma Łaguty po rocznej karencji spowodowanej inwazją Rosji na Ukrainę. Łaguta, który obecnie startuje w PGE Ekstralidze jako Polak nie ukrywa, że przed meczem pojawił się u niego stres, pomimo że wcześniej już startował w Kryterium Asów oraz sparingach. - Kryterium Asów i sparingi to całkowicie co innego. Na ligę każdy przyjeżdża z najlepszym sprzętem i dopasowanym. Rano nie czułem stresu, ale przed meczem tak. Najważniejsze, że udało mi się dołożyć punkty, a drużyna wygrała - skomentował Łaguta. Ma powody do dumy Artiom Łaguta po niedzielnym spotkaniu ma powody do dumy. Zawodnik Sparty zapisał przy swoim nazwisku 11 punktów i bonus, a jego drużyna wygrała 52:38. Łaguta wciąż jednak zauważa elementy do poprawy. - Dziękuję kibicom za to, że wypełnili stadion. Jestem zadowolony z faktu, że dorzuciłem kilka punktów do zdobyczy drużyny, chociaż nie mogę być do końca zadowolony z mojej indywidulanej postawy i motocykla. Raz był dobrze spasowany, innym razem nie. Najbardziej spodobał mi się 12. wyścig, a reszta średnio. W 12. biegu czułem prędkość. Na wyścigi nominowane nic nie zmienialiśmy, ale było ciasno i nie mogłem dogonić rywali. Zdobyłem dwa punkty po walce do końca. Nie jestem zadowolony ze startów, bo nie zawsze z nich dobrze wyjeżdżam - skwitował Łaguta.