Wadim Tarasienko w styczniu otrzymał polski paszport. Zawodnikowi kamień z serca spadł tylko połowicznie. Okazuje się bowiem, że szanse na jego start na inaugurację sezonu w PGE Ekstralidze są bardzo wątpliwe. Ekspert apeluje: zróbmy wyjątek dla Tarasienko! Wyjaśnijmy wszystko po kolei. Przede wszystkim żużlowiec będzie mógł zostać potwierdzony do startów dopiero w najbliższym okienku transferowym, które otworzy się po trzeciej kolejce PGE Ekstraligi, czyli dokładnie 24 kwietnia. Klub i zawodnik myśleli, że wydarzy się to natychmiast po podpisaniu kontraktu, ale przepisy stanowią inaczej. Kolejna sprawa to fakt, iż Tarasienko przez najbliższe trzy lata miałby być traktowany jako obcokrajowiec. To pokłosie zmian w regulaminie, który zakłada, że żużlowiec zagraniczny po otrzymaniu polskiego paszportu może startować w lidze jako Polak dopiero po upływie trzech latach. Działacze zdecydowali się na wprowadzenie takiego zapisu po tym, jak Gleb Czugunow - ówczesny zawodnik Betard Sparty Wrocław - wziął fikcyjny ślub z Polką, aby otrzymać polski paszport i móc startować w lidze na preferencyjnych warunkach. Teraz "beneficjentem" tej sytuacji jest Tarasienko. - Sami sobie naważyliśmy tego piwa wprowadzając ten przepis. Inna sprawa, że wówczas idea była słuszna - analizuje dla nas żużlowy ekspert i komentator, Wojciech Dankiewicz. - To było pokłosie przyznania polskiego obywatelstwa dla Gleba Czugunowa. Tamta decyzja się broniła biorąc pod uwagę okoliczności. Teraz jednak sytuacja się zmieniał po wybuchu wojny na Ukrainie. Wadim Tarasienko mieszka w Polsce, ma żonę i dziecko. Od początku też negatywnie wypowiadał się na temat ataku bandyty z Kremla na wolny kraj. Dlatego też nie powinniśmy robić mu żadnego problemu. Ten chłopak nawet nie ma prawa powrotu do Rosji, bo najpewniej zostałby zaraz złapany i zamknięty. GKM marzy o zbudowaniu dream teamu W całej sprawie padają też zarzuty, że polski klub Wadima GKM Grudziądz angażuje się w sprawę, bo ma w tym interes. Mając Tarasienko na pozycji Polaka działacze mogliby zbudować naprawdę bardzo silną drużynę, która z powodzeniem powalczyłaby o awans do play-offów. - Uważam, że jak najszybciej powinien startować w lidze jako Polak. Nie jestem znawcą prawa, ale szkoda mi chłopaka. Nie widzę też powodu, dla których jego klub GKM miałby cierpieć z powodu dziwnych przepisów. Tu nie ma mowy o żadnym cwaniactwie - zapewnia Dankiewicz. A jak zakończy się cała sprawa? Dziś trudno jednoznacznie wyrokować, jednak wszystko wskazuje na to, że ustępstw nie będzie. Zobacz również: Wydał wszystkie pieniądze, jakie ma. Plan jest prosty