Artiom Łaguta chce śpiewać polski hymn i trudno mu cokolwiek odpowiedzieć. To, że taka wypowiedź z jego ust padła należy do sytuacji, która zaskakuje nie tylko mnie, ale wielu innych. Wiadomo, jaki jest obecnie stosunek Polski do Rosji. To może bulwersować, chociaż były i są przypadki, że zawodnicy w innych krajach przyjmują obywatelstwo i występują z tym obywatelstwem jako mieszkaniec danej nacji, śpiewając hymn podczas oficjalnych imprez. Sprawa Artioma Łaguty, to coś więcej niż "tylko" zaśpiewanie hymnu. Chodzi również o miejsca dla Polaków podczas międzynarodowych imprez indywidualnych i drużynowych. Kością niezgody jest, że nieopierzony obywatel Polski może zabrać miejsce w takiej imprezie innemu Polakowi. To dla niego za wcześnie na Polską flagę. Holta? Inne uwarunkowania W tym układzie, jeśli Artiom ma nie zabierać miejsca w imprezach innym Polakom, to trudno mu będzie stanąć w danych zawodach pod biało-czerwoną flagą. Raczej jestem za tym, że to dla niego za wcześnie na reprezentowanie Polski, choć czas biegnie, a Artiom też swoje lata ma. Z Holtą mieliśmy do czynienia w innych czasach i innych uwarunkowaniach. Co to samego przyrównania się Łaguty do Holty, to faktycznie ma rację, bo jeden może, a drugi nie może jechać jako Polak. Są jednak inne uwarunkowania, bo jest wojna na Ukrainie i to go gubi. Nie zważając na uwarunkowania, to faktycznie sprawa dla obu jest identyczna, bo spełnili wymogi i otrzymali obywatelstwo. Abstrahując od tego, że jeden mówi po Polsku, a drugi nie. Ten język Runego Holty jest najgorszy. Tyle lat przebywa w naszym kraju, przecież praktycznie u nas mieszka, a dotychczas nie nauczył się języka choćby w stopniu podstawowym.