13 marca w Warszawie Emil Sajfutdinow i Artiom Łaguta zdawali egzamin na żużlowy certyfikat (na tej podstawie zostaną im wydane polskie licencje i będą mogli startować w naszej lidze) w siedzibie PZM na Górczewskiej. W tym samym budynku spotkali się tamtego dnia przedstawiciele klubów 1. i 2. Ligi Żużlowej. Wielu z nich witało się z Rosjanami. Niektórzy bardzo wylewnie. Nie chcieli o tym z nami rozmawiać. Jeden z nich powiedział nam prosząc o zachowanie anonimowości: - Oni mają strach w oczach. Widziałem to. Sajfutdinow i Łaguta już doświadczyli wielu nieprzyjemności Nasz rozmówca nie pytał Sajfutdinowa i Łaguty o to, z czym związany jest strach. Dla niego było to oczywiste. Zawodnicy wracają po rocznym zawieszeniu wymierzonym w Rosjan i absolutnie nie wiedzą, jak zostaną potraktowani przez kibiców. Zawieszenie było związane z inwazją armii Putina w Ukrainie, a wojna przecież nadal trwa. Nic się w tej kwestii nie zmieniło. Sajfutdinow i Łaguta przez ostatni rok doświadczyli wielu nieprzyjemnych sytuacji. Ten pierwszy zawiesił kompletnie działalność w mediach społecznościowych, drugi pojawiał się tam i znikał. Kilka wpisów skasował. Pamiętamy, co stało się z Czugunowem Wielu ekspertów boi się jednak tego, że dopiero teraz rosyjscy żużlowcy odczują na własnej skórze, jak bardzo nieprzychylne jest im środowisko. Wielu mówiło zresztą, że nie chcą otwarcia ligi dla Rosjan ze względu na to, że trudno przewidzieć reakcję kibiców. Wszyscy pamiętamy, jak rok temu grupa kibiców z Torunia zwyzywała Gleba Czugunowa (Rosjanin po otrzymaniu obywatelstwa jeździ jako Polak). Dla tej grupy fanów nie miało znaczenia to, że w kadrze Apatora Toruń jest Sajfutdinow. W tym roku może być tak, że na domowych obiektach będą bili Rosjanom brawo, a na innych może być z tym różnie. Z pewnością organizatorzy będą musieli dmuchać na zimne i zabezpieczać mecze tak, by nie dochodziło do jakichś awantur i kłótni. Zdecydowanie trzeba wyciągnąć wnioski z tamtej historii z Czugunowem. Wtedy ochrona nie zareagowała w porę, a zawodnika od chuliganów oddzielała tylko siatka. To cud, że nie doszło do jakiegoś nieszczęście. Na kolejne cuda nie ma jednak co liczyć. Skoro poszła zgoda na powrót Rosjan, to teraz kluby muszą zrobić wszystko, by czuli się oni bezpiecznie.