Przed wybuchem wojny na Ukrainie liga polska była atrakcyjnym kierunkiem dla żużlowców z Rosji. Wielu przyjechało do naszego kraju i zrobiła tutaj karierę. Najlepszym przykładem jest Artiom Łaguta, Emil Sajfutdinow, czy Wadim Tarasienko, którzy dzisiaj są gwiazdami PGE Ekstraligi. Oni też ucierpieli na zbrojnej agresji reżimu Putina, choć po rocznej przerwie wrócili do naszej ligi dzięki polskim paszportom. Inni nie mieli tyle szczęścia. Kontrowersyjny brat mistrza był gwiazdą Motoru Lublin Zawodnikiem z największym nazwiskiem z Rosji, który dziś nie może nigdzie startować poza swoim krajem jest Grigorij Łaguta. Był gwiazdą Motoru Lublin. Uwielbiany przez miejscowych kibiców. Jeździł bardzo widowiskowo i umiał zyskać sympatię fanów. Wcześniej był kojarzony z jazdy m.in. dla ROW-u Rybnik, czy Włókniarza Częstochowa. Łaguta miał duże możliwości. Wielu liczyło, że uda mu się awansować do cyklu Grand Prix, gdzie mógłby sporo namieszać. Dziś wiemy już, że nie ma na to szans. Raz, że zbrojna agresja Rosji na Ukrainę trwa. Dwa, że popularnemu Griszy lata uciekają i czołówka odjeżdża. W tym roku będzie miał 40 lat. W takim wieku nawet rok przerwy może być decydujący. Łaguta co prawda startuje w lidze rosyjskiej, jeździ na motocrossie, ale to nie to samo. Pozostaje mu więc bycie matadorem na lokalnym podwórku. Swoją drogą całkiem nie tak dawno chodziły plotki, że Łaguta może próbować wrócić do polskiej ligi, dzięki paszportowi łotewskiemu. Miał nawet być w kontakcie z jednym z polskich klubów, gdzie mógłby liczyć na angaż w przypadku pozytywnego zakończenia sprawy. Do tego jednak nigdy nie doszło. Wydaje się, że Łaguta i spółka nie mają co liczyć na wejście tylnymi drzwiami. Stanowisko Polskiego Związku Motorowego jest niezmienne - nie dla Rosjan w polskiej lidze. Starają się normalnie żyć mimo ciężkiej choroby. "Są cały czas na lekach" Oni marzyli o podbiciu PGE Ekstraligi W Polsce pracę straciła także dwójka innych, znacznie młodszych Rosjan. Chodzi o Wiktora Kułakowa i Siergieja Łogaczowa. O obu można by napisać, że ciągle byli na dorobku. Szczególnie kariera tego pierwszego zaczynała przed wojną nabierać tempa. Najpierw rozwinął skrzydła w Unii Tarnów, gdzie był gwiazdą drużyny i jednym z najlepszych zawodników zaplecza PGE Ekstraligi. Później przeniósł się do Wybrzeża Gdańsk. Tam też był najlepszym zawodnikiem, ale Rosjanin liczył, że wkrótce otrzyma szansy startów w elicie. Miał ku temu pełne predyspozycje. Rozwijał swój talent bardzo harmonijnie. Papiery na jazdę z najlepszymi miał też Siergiej Łogaczow z ROW-u Rybnik. Jego akurat nie oszczędzały kontuzje, ale wszyscy doskonale pamiętają jego serce do walki na torze. Jeździł bardzo widowiskowo. Był jednym z ulubieńców prezesa Krzysztofa Mrozka. Łogaczow ma dzisiaj 29 lat, teoretycznie długie lata kariery przed sobą, ale trudno mówić o rozwoju sportowym jeżdżąc w lidze rosyjskiej. Żużel. PGE Ekstraliga. Przemysław Pawlicki kluczowy dla Falubazu Zielona Góra. Ten dwumecz zadecyduje o utrzymaniu