24-latek nie jest pierwszym zawodnikiem, który w sposób dobitny przekonał się na własnej skórze, że łaska kibica na pstrym koniu jeździ. Fani prawdopodobnie ciągle nie mogą darować Kuberze, że trzy lata temu, po zakończeniu wieku juniora odszedł z macierzystego klubu do lubelskiego Motoru. Krótka pamięć kibica Dodatkowo rozstanie odbyło się w dość napiętej atmosferze, co spowodowało, że jego relacje z zarządem Fogo Unii uległy wyraźnemu ochłodzeniu. Niestety coraz częściej rykoszetem obrywa Bogu ducha winna rodzina Kubery, która pomimo braku żużlowca w Lesznie, wciąż odwiedza stadion im. Alfreda Smoczyka, ale według relacji samego zawodnika nie może się na nim czuć do końca bezpiecznie. - Różnie to bywa. Spotykam się z miłymi komentarzami, ale zdarzają się sytuacje, chociażby takie, że moja rodzina idzie na żużel i kibicuje mi, to jest oblewana różnymi napojami na stadionie czy też wyzywana, musi się przesiadać. Więc takich sytuacji niemiłych też jest mnóstwo, ale te miłe też się zdarzają - zdradził Kubera w audycji na portalu Best Speedway. Zawodnicy niejednokrotnie muszą mierzyć się z karygodnym i chamskim zachowaniem w stosunku do swojej osoby, ale wyżywanie się na rodzinie, to cios poniżej pasa i przekroczenie wszelkich granic przyzwoitości. Poza tym incydent opisywany przez Kuberę jest o tyle przykry, że zawodnik wbrew młodemu wiekowi zdążył już zapisać piękną kartę w historii leszczyńskiego żużla. Wystarczy wspomnieć pięć złotych medali drużynowych mistrzostw Polski. Kibice, którzy dopuszczają się tak haniebnych czynów, szybko zdążyli wymazać z pamięci fakt, że Kubera przez wiele lat narażał zdrowie narażał dla ich ukochanego klubu, a zmiana pracodawcy jest najzwyklejszą koleją rzeczy. Kubera w dalszej części rozmowy wyjaśnia, że na Unię się nie obraża i nie wyklucza, że kiedyś znów założy kewlar z Bykiem, ale na razie na powrót się nie zanosi. W okresie transferowym zawodnik odebrał kilka telefonów, lecz akurat z Leszna nikt nie dzwonił. Inna sprawa, że klub z Wielkopolski przeżywa kryzys, nie walczy o najwyższe cele i nie stać go w tej chwili na konkurowanie z obracającym ogromnymi pieniędzmi Motorem. Poza tym kariera reprezentanta Polski nabrała w Lublinie niesamowitego rozpędu. Żużlowiec ma sobą życiowy sezon, stał się gwiazdą PGE Ekstraligi, a parę miesięcy temu świętował z Motorem pierwsze w historii klubu DMP.