Po raz pierwszy o sportach walki w środowisku żużlowym zrobiło się głośno za sprawą Marcina Najmana. Częstochowianin prywatnie jest wielkim fanem speedwaya i kiedy tylko może odwiedza stadion Tauron Włókniarza podczas spotkań ligowych. Zawodnik występujący w federacjach freak fightowych nie poprzestaje na samym kibicowaniu. W przeszłości 44-latek zorganizował pojedynek Kamila Wieczorka z Danielem Kaczmarkiem. Cieszył się on wśród fanów ogromną popularnością, ponieważ obaj panowie zaliczyli epizod w PGE Ekstralidze. Szczęśliwi nie byli jednak działacze, obawiający się potencjalnych urazów. Temat starcia MMA powrócił potem na tapetę za sprawą Taia Woffindena. Brytyjczyk zaproponował Leonowi Madsenowi walkę w klatce i wielokrotnie odgrażał się Duńczykowi, udzielając mocnych wywiadów. - Jest fr*****m, już kiedyś go rozwaliłem - mówił chociażby trzykrotny indywidualny mistrz świata w magazynie "Speedway Star". Do wydarzenia ostatecznie nie doszło, bo zawodnikom zabronili bić się prezesi. Nie oznacza to jednak, że temat nie wróci w przyszłości. Żużlowcy kochają sporty walki. Bartosz Bańbor znów trenuje judo Sporty walki cieszą się coraz większą popularnością zwłaszcza wśród młodych żużlowców. Nie chcą oni pojedynkować się w oktagonie z kolegami po fachu, tylko traktują treningi jako element przygotowań do sezonu. Klub bokserski co jakiś czas odwiedza Krzysztof Sadurski - młodzieżowiec Enea Falubazu. O kickboksingu w przeszłości wspominał też inny utalentowany junior - Kacper Łobodziński. Do grona zwolenników sportów walki zalicza się również Bartosz Bańbor, czyli świeżo upieczony drużynowy mistrz Polski. - Wróciłem do regularnego trenowania judo - przekazał podopieczny Macieja Kuciapy na łamach speedwayekstraliga.pl. - Dzięki akrobatyce połączonej z judo jestem bardziej rozciągnięty, silniejszy oraz utrzymuję dobrą kondycję fizyczną. Judo uczy również umiejętności bezpiecznego upadania, która bardzo przydaje się podczas zawodów - dodał, zdradzając powody takiej, a nie innej decyzji. Jak na tym wszystkim wyjdzie nastolatek, przekonamy się w przyszłym roku. Jeżeli junior utrzyma świetne wyniki, to zapewne coraz więcej żużlowców przychylniejszym okiem spojrzy na zajęcia pod okiem wykwalifikowanych specjalistów zajmujących się sportami walki. Na razie ulubioną pozasezonową aktywnością żużlowców wciąż pozostaje jazda na crossie. Ona także potrafi być szalenie niebezpieczna, o czym w przeszłości przekonał się choćby Grzegorz Zengota.