W środę o 12.00 rozpoczęło się spotkanie klubów 1. Ligi z prezesem PZM Michałem Sikorą i władzami Ekstraligi Żużlowej. Prezesi klubów usłyszeli, że od sezonu 2024 to właśnie Ekstraliga Żużlowa będzie zarządzała ich rozgrywkami. To on zostanie nowym dyrektorem 1. Ligi Dyrektorem do spraw sportowych 1. Ligi ma być Piotr Szymański, przewodniczący GKSŻ, która dotąd zarządzała rozgrywkami. Jednak ostateczne decyzje ma podejmować zarząd Ekstraligi. Zmiany i nowa struktura mają pomóc w szybkim sprofesjonalizowaniu ligi. Po pierwsze chodzi o poprawienie infrastruktury. W poprzednich latach było często tak, że klub wchodzący z 1. Ligi do PGE Ekstraligi nie miał stadionu spełniającego wymogi licencyjne. Zarówno Arged Malesa Ostrów, w 2022, jak i Cellfast Wilki Krosno w 2023 roku zamieniły swoje obiekty na jeden wielki plac budowy. Oba kluby pracowały całą zimę (Wilki nawet opóźniły start sezonu u siebie), żeby przygotować się do jazdy w elicie. W przyszłości takich sytuacji ma nie być, bo Ekstraliga ma wprowadzić zmiany, które wymuszą na klubach rewolucję na stadionach. Niemców z Landshut czekają poważne zmiany Ligę czekają też zmiany organizacyjne. Kluby jeżdżące na zapleczu mają być spółkami kapitałowymi z siedzibą w Polsce. Nikt nie chce wyrzucać MF Trans Landshut Devils z 1. Ligi, ale oni też będą musieli się przystosować. Ponoć jest to możliwe. Ekstraliga pod rządami EŻ zmieniła się nie do poznania. W ciągu 17 lat (od 2006 roku) na stadionach pojawiło się oświetlenie, dmuchane bandy, odwodnienie liniowe i plandeki chroniące tor przed deszczem. Co najmniej kilka obiektów ma standard, jakiego inni nam mogą tylko pozazdrościć. Toruń, Wrocław, Gorzów czy Częstochowa mają najpiękniejsze żużlowe stadiony na świecie. Za chwilę mogą do nich dołączyć inni, bo 1. Liga zderzy się z surowymi wymogami i będzie musiała zacząć się zmieniać. Kluby 1. Ligi mają nadzieję na miliony z telewizji W klubach 1. Ligi mają tylko nadzieję, że w ślad za zmianami pójdą też większe pieniądze z kontraktu telewizyjnego i tego ze sponsorem tytularnym. Obecnie kluby dostają z tego tytułu nieco ponad 150 tysięcy złotych, podczas gdy w Ekstralidze każdy klub ma za to samo 6,1 miliona złotych. Dodatkowo jest milion do podziału na medalistów. EŻ rocznie generuje przychód sięgający 80 milionów. Jeśli 1. Liga miałaby choć jedną trzecią tej kwoty, to kluby mogłyby wykonać znaczący skok jakościowy. To dałoby szansę na planowane w przyszłości powiększeni Ekstraligi do 10 drużyn.