W ostatnich godzinach 2023 roku chciałbym skupić się na kilku konkretnych rzeczach, które w mojej ocenie są warte podkreślenia, szczególnie jeżeli chodzi o to, co przed nami. Nie będę pisać o tym, co za nami, ponieważ po prostu nie mamy już na to wpływu. Bardzo często podnoszę kwestię podobieństwa żużla i skoków narciarskich. Oczywiście, są to zgoła odmienne dyscypliny, ale już któryś raz piszę o wspólnych mianownikach. Tym razem o perspektywie...Dużo tematów w żużlu i w skokach jest spójnych, zaczynając od technologii i detali, a kończąc na psychice oraz przygotowaniach. Na skoczni narciarskiej i na torze żużlowym następuje dopiero efekt końcowy. Analogii jest bardzo dużo, ale coś te dyscypliny sportu różni. Początek tegorocznego sezonu jest słaby w wykonaniu naszych skoczków, najsłabszy od wielu lat. Jacek Frątczak analizuje występy reprezentantów Polski w skokach narciarskich Można wejść w sezon słabiej i popełnić błędy w okresie przygotowawczym, natomiast w coraz większym stopniu skłaniam się do takiej tezy, że ze skokami narciarskimi niestety jesteśmy w odwrocie. Przede wszystkim biorę pod uwagę wiek naszych reprezentantów i jakość zawodniczą kadry B. Słychać też, jaka jest zapaść w różnych programach szkoleniowych. W zupełnie innym kierunku podąża żużel, mimo wprowadzenia bardzo kontrowersyjnych przepisów.Oczywiście, każdy ma prawo się spierać lub mieć po prostu swoje zdanie na temat limitów szkolenia w żużlu na tzw. sztukę, o której mówi wiele klubów, ale - mimo wszystko - dostępność sprzętu, wprowadzenie rywalizacji w klasach 125cc i 250cc, jest ruchem widocznym. Patrzę też na to, jak w PGE Ekstralidze zaczynają się pokazywać debiutanci, którzy wygrywają nawet wyścigi z seniorami.Mam wrażenie, że polski żużel jest w fazie naprawdę sporego rozkwitu i to nie jest żadne nadużycie z mojej strony. Kryzys w kwestii szkoleniowej? W klubach jest z tym różnie, jednak zobaczmy, jaka plejada zawodników wypływa z wielu ośrodków. Te kluby mogłyby obdzielić swoimi wychowankami inne - zarówno na arenie międzynarodowej, jak i w PGE Ekstralidze. Sukcesy i głośne afery. To był prawdziwy rollercoaster Jacek Frątczak o 2024 roku Większy problem widzę w kontekście żużla globalnego, ale to inny temat, więc nie chcę się teraz zagłębiać. Rok 2024 z całą pewnością widzę tylko w kolorowych barwach, sprawi nam dużo radości. Może też się okazać ważnym rokiem, nie będę jednak używać słowa "przełomowy". W mojej ocenie dowiemy się przynajmniej o zastosowaniu technologii związanej z algorytmami samouczącymi. Celowo nie używam formuły "sztuczna inteligencja w żużlu", ale myślę, że druga połowa nadchodzącego roku będzie momentem, kiedy ktoś ujawni pewne rozwiązania i zobaczymy, w jakim stopniu zmieni to żużel, który musi iść z technologią do przodu. Nie ma co się czarować.Zawodnikom życzę jak najmniej kontaktu ciała z torem, bo żużel to szalenie niebezpieczny sport. Staje się coraz bezpieczniejszy, biorąc pod uwagę rozwiązania w obszarze safety, natomiast każdy zawodnik wyjeżdżający na tor musi liczyć się z tym, że w którymś momencie nie wszystko zależy od niego. Życzę bezawaryjnych motocykli, które mogą mieć wpływ na to, co może się później dziać. Od kolizji nie da się uciec, ale po prostu życzę braku kontuzji. Cała reszta jest sprawą wtórną. Jeśli zdrowie będzie zawodnikom dopisywać, to sezon będzie pasjonujący - w Grand Prix i w polskich ligach, z PGE Ekstraligą na czele.Na koniec mam taką refleksję. Przed kolejnym rokiem stawiamy sobie różne cele. Nigdy tego nie robiłem, nie wyznaczałem sobie żadnych zadań związanych np. z wagą. Jestem na tyle zaawansowany wiekowo i zawodowo, że u mnie wszystko od lat toczy się swoim życiem. Mam jednak jeden plan. Moje zadanie na przyszły rok jest takie, żeby bez żadnych hamulców i barier psychicznych móc wysłać życzenia noworoczne na 2025 rok do wszystkich ludzi, których numery mam zapisane w swoim telefonie. Jacek Frątczak Grand Prix w Toruniu. Motoarena, czyli największe sukcesy Polaków