Zawirowania związane z Grand Prix w Gorzowie urastają już powoli do rangi telenoweli. Jeszcze jesienią zeszłego roku całe środowisko żużlowe w tym mieście popadło w euforię, gdy stało się jasne, że za kontrakt warty 10 milionów złotych, najlepsi zawodnicy świata będą ścigać się na stadionie imienia Edwarda Jancarza w latach 2022-2025. Niestety radość szybko zamieniła się w zaniepokojenie. Amerykański promotor nie wywiązał się bowiem z obietnicy i na obiekcie Stali nie zorganizuje turniejów młodzieżowych SGP2 i SGP3. Dramaturgii dodaje także postawa urzędników, którzy do dziś nie podpisali oficjalnej umowy ze względu na wciąż toczące się negocjacje w sprawie ewentualnej rekompensaty. Radny miasta przeciwko Grand Prix Prezydentowi decyzję ułatwić chce Jerzy Synowiec. Radny po raz kolejny zabrał głos w mediach na temat turnieju i oczekuje od władz miasta opamiętania się. - Ja uważam, że wydanie 10 milionów złotych na remont 200 mieszkań ma głęboki sens, a wyrzucenie ich na wątpliwej jakości zabawę to niegospodarność opisana w kodeksie karnym. A co powinna zrobić "Stal" Gorzów? Ano sama zrezygnować z imprezy w myśl pomocy innym. To dobry czas na taką decyzję, za którą sam będę bił brawo - napisał 68-latek na łamach gorzow24.pl. Były prezes obecnych brązowych medalistów kraju podał także w wątpliwość prestiż samego cyklu i przytoczył kilka tegorocznych lokalizacji. Lokalizacji nie rzucających na kolana. - To aż cztery polskie miasta, a ponadto miasteczko Teterow w dawnym NRD, wioski Vojens w Danii oraz Malilla w Szwecji oraz - uwaga! - Gorican w Chorwacji. Jest tam trybuna na kilkaset miejsc, wybudowana za stodołą Pavliców. A imprez żużlowych odbywa się tam rocznie: jedna. Frekwencja jak na przeciętnym meczu III ligi piłki nożnej w Polsce - zakończył mecenas. Czas na podjęcie decyzji zmniejsza się wraz z każdym kolejnym dniem. Pierwszy tegoroczny turniej odbędzie się już w kwietniu. Pierwotnie zawody w Gorzowie zaplanowano na 25 czerwca.