Przepis nie zyskał uznania w oczach menadżerów i działaczy pierwszoligowych klubów. Eryk Jóźwiak w rozmowie z Interią mówił, że stawka tego meczu będzie niewielka. - O ile w PGE Ekstralidze te mecze mają sens, bo zdobycie brązowego medalu, bycie wicemistrzem Polski jest prestiżowe, o tyle w eWinner 1. Lidze, gdzie nie mamy baraży, czy medali, to będzie taki mecz o pietruszkę. Bardziej o prestiż, niż o coś większego - oceniał regulaminową nowość menadżer Zdunek Wybrzeża. Jóźwiak miał jednak pomysł na zwiększenie atrakcyjności tego spotkania. Chodzi o uzależnienie wypłaty środków z kontraktu telewizyjnego od miejsca zajętego w rozgrywkach. - Myślę, że pomysł, żeby miejsce w rozgrywkach było premiowane jest na pewno bardzo dobrym pomysłem. Jeżeli ktoś pod koniec sezonu miałby do wyboru miejsce czwarte lub szóste, to czy przy starym, czy przy nowym systemie play-off, jeżeli wiązałoby się to z zarobieniem 100 tysięcy więcej, czy mniej, to każdy by to brał pod uwagę - mówił Jóźwiak w listopadowej rozmowie z Interią. Mecz o 3. miejsce był i zniknął W obecnie dostępnych na stronach PZM regulaminach, po meczu o brąz nie ma już śladu. Trzeciego miejsca nie zajmie zwycięska drużyna ze spotkania drużyn pokonanych w półfinale, tylko przypadnie ono jednemu z zespołów pokonanych w półfinale, które zajmowało wyższe miejsce w tabeli po rundzie zasadniczej. Co się stało? Jak tłumaczy Zbigniew Fiałkowski z Głównej Komisji Sportu Żużlowego, w regulaminie znalazł się drukarski chochlik. - Tego meczu nigdy miało nie być, bo nie miałby on kompletnie żadnego sensu. Wkradł się drukarski chochlik - wyjaśnił w rozmowie z Interią. - W sytuacji, gdy tyle tego wszystkiego jest, nie popełnia błędów tylko ten, który nic nie robi. I my czasami też popełniamy jakieś drobne błędy - wytłumaczył Fiałkowski. Wydaje się, że decyzja o poprawie regulaminu i przepisów dotyczących fazy play-off w eWinner 1. Lidze jest słuszna. Mecz o 3. miejsce faktycznie nie miałby większego sensu. Choć z jednej strony należałoby zganić GKSŻ za niedopilnowanie zapisów przepisów, należy raczej żużlowe władze pochwalić, że nie szły w zaparte, tylko przyznały się do błędu i skorygowały regulamin.