Cierniak i Kowalski zaczęli jeździć w tym samym czasie, a ich pierwszym klubem były UKS Jaskółki Tarnów. - Mirek Cierniak (ojciec Mateusza - dop. red.) wyszedł z inicjatywą stworzenia nowego projektu. Na początku był taki plan, żeby szkolić dzieci w oparciu o miejscowy klub w Tarnowie, ale ówczesny zarząd Unii w nie widział jednak takiej potrzeby, wręcz nawet nas zniechęcał. Uparliśmy się i jesienią 2011 roku zrobiliśmy spotkanie z rodzicami. Ku naszemu zdumieniu, przyszło bardzo dużo osób. Na tym spotkaniu rodzice zadeklarowali, że chcą, aby ich dzieciaki spróbowały czegoś takiego - mówi nam Paweł Racibor, który był wiceprezesem UKS-u.Na pierwsze spotkanie przyszło ponad 20 osób. Racibor odpowiadał za kontakty z rodzicami, sprawy marketingowe, popularyzację klubu. Jako dziennikarz (współpracował z wieloma redakcjami, telewizją i radiem) doskonale wiedział, jak to zrobić. - Wtedy żużel w Tarnowie był na bardzo wysokim poziomie. Mam wrażenie, że to pomogło. Dzieciaki chciały iść w ślady starszych kolegów - dodaje. Cierniak od razu zaczął pracować z dzieciakami Po spotkaniu z rodzicami nastąpiła pierwsza weryfikacja. Czasami zdarza się tak, że to rodzice zmuszają dzieci do spróbowania swoich sił w żużlu. - Mirek wpadł na pomysł, aby od razu zacząć od rozruchu tych młodych ludzi. Załatwił salę gimnastyczną, na której były treningi, aby ich przygotować i zorientować się, w jakim są punkcie ruchowym i rozwojowym. Nie mieliśmy jeszcze minitoru, ale chcieliśmy, by spróbowali swoich sił. Chcieliśmy sprawdzić, czy mają pasję i czy do tego sportu się nadają. Jak ktoś nie miał do tego daru, to po prostu rezygnował - wspomina Racibor, obecnie działający w żużlu jako menedżer Jakuba Jamroga.Na początku klubu UKS Jaskółki Tarnów prezesem był Ireneusz Sznaj, a Racibor i Cierniak pełnili rolę wiceprezesów. Ten drugi był oczywiście również trenerem. Odpowiadał nie tylko za treningi, ale też konstruował motocykle, na których młodzi chłopcy jeździli. Niewielka grupa odkupiła od niego sprzęt na własność. Klub głównie prowadzili wiceprezesi, bo prezes przez obowiązki rodzinne musiał usunąć się w cień. Nowy mechanik go odmienił. Dla tej perełki jeszcze jest nadziejaDodatkowym magnesem dla dzieciaków było to, że w skład UKS-u weszło dwóch czynnych zawodników: Janusz Kołodziej oraz Jakub Jamróg. Ich udział w tym projekcie pomógł popularyzacji klubu i przyciągnął młodych zawodników do przychodzenia na treningi. Przed sezonem 2012 zmienił się prezes w Unii Tarnów.- Nowym prezesem została pani Agata Mróz, która bardzo dużo nam pomogła. Było zupełnie inne nastawienie klubu. Wspólnie z Mirkiem spotkaliśmy się z panią prezes i przedstawiliśmy jej naszą wizję działania. Z jej pomocą zbudowaliśmy od podstaw tor do miniżużla zaraz za Stadionem Miejskim w Mościcach. Swoimi sposobami i starymi znajomościami udało się wydzierżawić kawałek terenu i potem dzieciaki mogły trenować - opowiada nasz rozmówca. Nie tylko Cierniak i Kowalski. Kibice żużla znają też innych wychowanków UKS-u Na treningach było tak wielu chętnych, że działacze musieli podzielić trenujące grupy na dwie tury - na część młodszą i starszą. - Muszę przyznać, że Mateusz Cierniak i Bartłomiej Kowalski się wyróżniali. Zaszli najdalej, choć w zawodowym żużlu pojawiło się więcej zawodników rozpoczynających przygodę w UKS-ie. Każdy traktował to jako zabawę, mało kto spodziewał się, że za chwilę dwóch zawodników będzie dzieliło na świecie w kategorii juniorów. To tylko pokazuje, że warto inwestować w młodych ludzi. Fakt, że zajmuje to dużo czasu. W rozmowach z rodzicami zawsze dążyłem do tego, by nie wywierali presji na tych dzieciakach - przyznaje Racibor.Od pierwszych treningów wybijali się też inni zawodnicy znani z żużlowych torów, m.in. Kamil Kiełbasa (później Marciniec), Piotr Pióro czy bracia Konieczny. Oni w późniejszych pojawili się w zmaganiach ligowych i z różnym skutkiem reprezentowali barwy polskich klubów. Mocne słowa znanego polskiego biznesmena. Pyta: Czy my nie wychodzimy teraz na idiotów?Szkolenie dzieci i młodzieży to trudna i żmudna praca, w dodatku generuje ogromne koszty. Kandydaci na żużlowców potrafią skasować motocykle na treningach, a w klubach sprzętu nie ma zbyt wiele. W UKS-ie było około czterech głównych sponsorów, byli też drobni sponsorzy. Rodzice musieli dokładać się do pasji dzieci, inwestowali w nich tyle, ile tylko mogli. - Zawsze podkreślam, że jeśli chcesz coś zdziałać w tym sporcie, to musisz zacząć jeździć w tak młodym wieku i mieć rodziców, którzy będą wspierać nie tylko mentalnie, ale i finansowo. Muszą być na dobre i na złe. Dobrze znam rodziców Bartka. Wiem, ile czasu poświęcili i finansów w drodze syna na szczyt. Oczywiście, trzeba mieć też talent, ale uparta praca jest konieczna do rozwoju kariery - twierdzi były wiceprezes UKS-u.W późniejszym czasie pojawiła się jeszcze szkółka Janusza Kołodzieja i Grupa Azoty wzięła oba kluby pod swoje skrzydła. UKS od kilku lat już nie funkcjonuje, natomiast Janusz Kołodziej nadal szkoli dzieci. Mają gotowy skład. Wzięli pupila trenera i czterech nowych seniorów Cierniak i Kowalski zrobili największą karierę. Racibor: Przed nimi bardzo ciężki okres Cierniak od sezonu 2021 startuje w barwach Platinum Motoru, a Kowalski od sezonu 2022 jest zawodnikiem Betard Sparty. Obaj w tych klubach ugruntowali swoją pozycję w PGE Ekstralidze. Niedzielny finał PGE Ekstraligi będzie dla nich pożegnaniem z juniorską karierą.- Przed nimi ciężki okres. Kończą wiek juniora i wchodzą do grona seniorów. Przepis o zawodniku U24 daje im możliwość dalej jazdy w PGE Ekstralidze. Mam nadzieję, że wykorzystają szansę, bo kto ma potem przejąć schedę po polskich zawodnikach startujących na najwyższym poziomie, jak nie Bartek i Mateusz? - podsumowuje Racibor.